ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Tymczasem znaleźliśmy się my, Polacy, w szóstce unijnych narodów o najniższych rozporządzalnych dochodach. Po opłaceniu podatków i składek ZUS, zostaje nam na rękę 8946 euro rocznie. Ta wartość to mediana, czyli dokładnie połowa Polaków ma dochód wyższy, a połowa niższy. Najwyższy dochód rozporządzalny osiągają mieszkańcy Luksemburga. To aż 45 tysięcy 310 euro na osobę. Ale Luksemburg to unijny raj podatkowy. Wiele firm wykazuje tam dochody w rzeczywistości wypracowywane w innych krajach, co zawyża dochody mieszkańców tego liczącego zaledwie 650 tysięcy mieszkańców, (czyli mniej więcej tyle, ile Poznań) Księstwa.
Następna w unijnym zestawieniu jest Dania, później Irlandia, Austria i Belgia. Hiszpania, którą według części ekonomistów polska gospodarka ma lada chwila prześcignąć, może się pochwalić medianą rozpoznawalnego dochodu w wysokości 16 tysięcy 814 euro rocznie na mieszkańca. Siedem państw o medianie poniżej 10 tysięcy euro rocznie na osobę to: Grecja, Polska (niecałe 9000 euro), czyli 53% mediany w Hiszpanii i 47% mediany w całej Unii Europejskiej. Niższy dochód rozporządzalny, niż Polacy mają tylko mieszkańcy Słowacji, Chorwacji, Węgier, Rumunii i Bułgarii.
Dla dociekliwych, którzy przyczyn niskiej mediany w Polsce upatrują w dużym zróżnicowaniu dochodów, musimy wyjaśnić, że wcale nie jest winne temu zróżnicowanie dochodów. Współczynnik Giniego wyliczany przez Eurostat, plasuje Polskę w tym roku na poziomie krajów skandynawskich. Czy więc doganiamy Zachód, czy nie doganiamy? Zapytamy o to doktora Bogdana Wyżnikiewicza, byłego prezesa GUS i doradcę obecnego prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Witam bardzo serdecznie.
BOGDAN WYŻNIKIEWICZ, DORADCA W GUS: Witam pana redaktora.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Panie doktorze, to ta podstawowa kwestia: Doganiamy? Czy nie?
BW: Doganiamy, ale nie tak szybko jakby niektórzy chcieli czy niektórym się wydaje. Trzeba zaznaczyć, że to, o czym Pan mówił to trochę odbiega od realiów.
Mianowicie: w systemie Narodów Zjednoczonych i w Eurostacie, czyli w Unii Europejskiej, stosuje się tzw. tak zwany parytet siły nabywczej pieniądza. Co daje pewien kurs w stosunku do walut takich, jak euro czy dolar.
I teraz:, jeżeli byśmy zapomnieli o tej sztuczce statystycznej, tylko trzymali się kursów wymiany, to my odstajemy od Europy Zachodniej na wiele, wiele lat. I to jest po prostu niemożliwe, żeby ten dystans rozwojowy nadgonić w tak szybkim czasie.
RM: No dobrze, ale…
BW: Jedno wielkie nieporozumienie, jeśli pozwoli pan skończyć… Cała publiczność, która słucha konferencji prezesa Glapińskiego, dowiaduje się, że będziemy bogaci, tak jak Francja za 7 czy 8 lat. I dowodem na to ma być wartość produktu krajowego brutto nie, liczona według kursu rynkowego, tylko według tego sztucznego kursu do porównywania mniej więcej poziomów życia. Więc wyjaśnię, że produkt krajowy brutto to nie jest miernik zamożności ani bogactwa, to jest miernik produkcji.
Natomiast bogactwo to są skumulowane przez lata oszczędności, również inwestycje (w ekonomii to są oszczędności) i tutaj w ogóle nie mamy się, co przymierzać do tych krajów zachodnich. Więc tutaj jest, ja widzę, taka duża dawka informacji, żeby poprawić humory czy nastroje rodaków. Ale rzeczywistość jest niestety zupełnie inna, dużo bliższa temu, co pokazują te dane, które pan przed chwilą przytoczył. One były liczone w Polsce również, Eurostat tylko zebrał to do kupy.
RM: Oczywiście. I porównał między poszczególnymi krajami. No, ale ten wskaźnik siły nabywczej: purchasing power parity, on nie jest całkiem bez sensu, bo jednak jak patrzymy np. na to, jaki jest poziom wynagrodzeń i ile za to wynagrodzenie można kupić, no to jednak kwestia relacji cenowych jest istotna w tym wszystkim. No, bo to nie jest tak, że 1:1 bochenek chleba kosztuje w Polsce i Francji czy w Polsce i w Niemczech tyle samo. Więc jakaś korekta na te realia gospodarcze poszczególnych rynków jest konieczna.
BW: Jak najbardziej. To jest pożyteczny wskaźnik tyle, że nie należy go stosować do porównywania zamożności. Dam taki prosty przykładzik: Jeżeli byśmy nasze pieniądze wymienili na euro i pojechali na wakacje gdziekolwiek, to wtedy ta siła nabywcza, nasza jest o połowę mniejsza. Więc na tym to polega.
Tutaj ja mam duży żal do prezesa Glapińskiego, że produkt krajowy brutto nazywa zdobywaniem zamożności. To tak wcale nie jest. To jest miernik produkcji i mało tego: Eurostat podając w ogóle zasady liczenia parytetu siły nabywczej, ostrzega, żeby tego nie używać do porównań w czasie, jedynie do porównań w przestrzeni. Więc tutaj nie wiem…
RM: Co to znaczy?
BW: To znaczy, żeby można się porównywać w konkretnym roku między krajami. Natomiast nie można na tej podstawie robić prognoz, bo wraz z rozwojem gospodarczym te relacje cen się zmieniają i to nie bardzo ma sens. Poza tym, czyli im jesteśmy bliżej tej średniej unijnej, (która zresztą jest ruchoma) tym nasz kurs jest mniej korzystny niż teraz. Ten kurs jest najbardziej korzystny dla krajów biedniejszych, a mniej korzystny dla krajów zamożnych. Odwrotnie jest z kursem według wymiany walut.
RM: No to spróbujmy sobie wyobrazić tę Hiszpanię, o której mówiło się jeszcze w zeszłym roku dosyć sporo, latem tego roku też, że już niedługo polska gospodarka wyprzedzi gospodarkę hiszpańską. Podobny kraj, jeśli chodzi o liczbę ludności do Polski, półmocarstwo Unii Europejskiej. Rozumiem, że twierdzenie, że będziemy mieli większe PKB za kilka lat, niż oni mają teraz, jest metodologicznie błędne z tego, co Pan doktor mówi i nie odpowiada temu, co moglibyśmy nazwać zamożnością.
BW: Tak, tak… To znaczy jak popatrzymy na globalną wartość PKB, no to on jest jednak znacznie większy niż Hiszpanii. Hiszpania to jest ciekawy przypadek dla Polski, bo od lat porównujemy się z Hiszpanią z tych powodów, co pan redaktor przed chwilą wspomniał – podobny obszar, podobna wielkość, podobna liczba ludności. I my będziemy tak zamożni jak Hiszpania (wtedy dopiero statystyk powie), kiedy będziemy mieli podobny udział zatrudnionych w rolnictwie, nie kilkanaście procent, tylko 1 procent… I szereg innych wskaźników.
RM: …I szereg innych dostosowań. Panie doktorze, bardzo serdecznie dziękujemy.
BW: Proszę bardzo.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 11.99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę