Tysiąc kilometrów, 4 osoby i przysłowiowa “tona sprzętu”. Kamery, lampy, statywy do kamer i lamp, kable, sprzęt nadawczy, przedłużacze, bagaże 4 dorosłych osób na 4 dni. Do tego jeszcze ścianka konferencyjna z napisem BIZNES24 i telewizor, na którym można pokazać naszą antenę. Planowaliśmy wynająć bagażówkę – zamiast tego skorzystaliśmy zaproszenia Mercedes Benz Polska – by przekonać się, że da się pojechać elektrykiem. Długa trasa elektrycznym busem zaskoczyła nas wszystkich.
Elektryk, to samochód mały, lekki, miejski i kłopotliwy. A dla wielu wciąż „to nie samochód”. Można powiedzieć o nim wiele złośliwych żartów. Słyszałem jak ktoś, kto zajmuje się hobbystycznie rajdami samochodowymi zabawiał kumpli stwierdzeniami typu: jak byłem mały, to bawiłem się autkami na baterie… he, he, he…
Więc choć sam czekam aż będę mógł sobie pozwolić na elektryka i kombinuję, czy przypadkiem BIZNES24 nie mógłby jeździć elektrykami na codzienne zdjęcia, myśl o trasie Warszawa – Karpacz i z powrotem, busem w pełnym obciążeniu, wydawała mi się co najmniej ekscentryczną. I zupełnie serio robiłem sobie wyrzuty sumienia, że skazałem moje koleżanki i kolegów na co najmniej 8. godzinny koszmar oszczędnej jazdy przerywanej co chwilę ładowaniem baterii… ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Uśmiech, z którym Marek, nasz producent i kierowca ruszał w trasę – pojawia się na jego twarzy do dziś, na wspomnienie tamtej podróży. A ma porównanie, bo jest zawodowym kierowcą od 1980 roku, z uprawnieniami na wszystkie rodzaje samochodów. Jeździł i tirami i limuzynami i samochodami wyścigowymi. I oto, co mi powiedział:
Przejechałem różnymi pojazdami niemal dwa miliony kilometrów, posiadam uprawnienia na wszystkie ich rodzaje. Nigdy jednak nie podróżowałem autem elektrycznym. Niepokoiłem się zwłaszcza o dostępność stacji ładowania, czas ładowania i praktyczny zasięg samochodu.
W związku z tym, przed podróżą próbowałem się dowiedzieć więcej na temat pojazdów zasilanych elektrycznie, ale opinie na ten temat były tak rozbieżne, że trudno mi było wyrobić sobie zdanie.
Już przy odbiorze samochodu wypytałem przedstawiciela serwisu o sposób ekonomicznej jazdy, możliwości pojazdu, ekonomiki i sprawnego ładowania (rozwiało to wiele moich obaw). Dla poprawy mojego samopoczucia w kwestii zasięgu, pracownik serwisu zaproponował mi ładowarkę do gniazda sieci 230V, której zresztą nie miałem okazji wypróbować.
Kilkunastokilometrowa trasa między salonem a redakcją BIZNES24 pozwoliła na wstępne sprawdzenie trybów jazdy: sport, comfort, eco i eco+ oraz hamowania z wykorzystaniem odzysku energii. Prądu prawie nie zużyłem – był to jednak odcinek nieznaczny w porównaniu z planowaną trasą. I pustym samochodem. Ale wystarczył, bym go polubił. Co nie znaczy, że wciąż się nie obawiałem.
Wyruszaliśmy czteroosobową ekipą z bagażami podręcznymi i sprzętem do plenerowego studia, ważącym w sumie około ćwierć tony. Sprzęt telewizyjny jest trudny do praktycznego zapakowania; zarazem delikatny i nieforemny. Bagażu było tak dużo, że musieliśmy wyjąć trzeci rząd siedzeń.
Przy drodze do Karpacza namierzyłem dwie dużej mocy ładowarki samochodowe (100 kW i 150 kW) – pod Łodzią i w Kątach Wrocławskich. Po 20 minut na każdej z nich wystarczyło na pokonanie całej trasy. Zapłaciliśmy za trzy ładowania w obie strony niecałe 500 złotych a po tym drugim, w Kątach Wrocławskich, jeździliśmy przez cały pobyt po Karpaczu, po czym dojechaliśmy z powrotem do Kątów Wrocławskich, by podładować baterie przed dalszą częścią podróży powrotnej do Warszawy – relacjonuje mi Marek Chodźko.
Pytam też, co oczywiste, o wrażenia z jazdy – choć dla mnie koszty, czas przejazdu, ilość zapakowanego bagażu liczą się znacznie bardziej. Ku mojemu zaskoczeniu Marek i tu jest zadowolony.
– Podróż tym pojazdem sprawia frajdę, nawet doświadczonym kierowcom. Z rozmów z pasażerami wiem, że także dla nich pokonanie długiej i męczącej trasy (zwłaszcza na ostatnim, karkonoskim odcinku) było wysoce komfortowe. Dobry balans, nawet przy szybkiej jeździe krętymi drogami, daje nie tylko pewność prowadzenia ale i poczucie komfortu. Najcięższy element pojazdu – akumulatory – zamontowane są pod podłogą, jedziemy więc dużym vanem, który prowadzi się jak wóz osobowy.
A zasięg? Ile kilometrów ma 360 kilometrów zasięgu deklarowane przez Mercedesa? Niemal 360, dzięki trybowi eco+ i odzyskowi energii przy hamowaniu. To, co zadziałało przeciwko nam, to upał – chłodzenie skonsumowało nam nieco energii a w drodze powrotnej burza, oberwanie chmury i potężne podmuchy przeciwnego wiatru. Na miejscu w Karpaczu naszym sprzymierzeńcem był górzysty teren, w którym odzysk energii okazał się szczególnie efektywnym narzędziem poprawiania zasięgu..
– A na zakończenie, i na zachętę, dodam, że wsłuchiwanie się w ciszę pracy elektrycznego silnika w aucie bagażowym, to przyjemność, która pozostaje w pamięci na długo! – dorzuca Marek na koniec.
A ja zastanawiam się, jak wyglądałaby ta podróż nie w upalny wrześniowy dzień, ale w na przykład w mroźny styczniowy wieczór w czasie zawiei…