Dlaczego sushi to walentynkowe danie? Nie, to żaden afrodyzjak. Chyba, że dla ekonomicznej części naszego mózgu.
Sushi jest drogie i rzadko się na nie decydujemy. W każdym razie zdecydowanie rzadziej, niż chcielibyśmy. Dlaczego więc w walentynki zamawiając japońskie danie wracamy do staropolskiego porzekadła „zastaw się, a postaw się”? Ta historia składa się z dwóch części.
Pierwsza to opowieść o elastyczności popytu. To taka właściwość towarów i usług na sprzedaż, która obrazuje jak klienci reagują na zmianę ceny.
Wysoka elastyczność popytu oznacza, że zmiana ceny o np. 10 procent powoduje wzrost popytu o np. 20 procent (czyli popyt rośnie bardziej, niż spada cena).
Tak reagujemy, kiedy widzimy w promocji drogi zegarek, o którym zawsze myśleliśmy, że fajnie byłoby go mieć, ale jest jednak za drogi.
Niska elastyczność popytu jest odwrotnością wysokiej – towarem o niskiej elastyczności popytu jest paliwo. Np. wzrost cen o 70 procent w ciągu ostatniego roku wygenerował nie większy, niż 10-procentowy spadek popytu.
Przy okazji warto zauważyć, że elastyczność popytu ma swoją charakterystykę czasową – w ciągu miesiąca klienci nie są w stanie ograniczyć popytu na paliwo mocniej, niż o 1-2 procent. Ale oszczędność w ciągu roku 10 procent jest realna – bo nie tylko jeździmy wolniej, ale też zamieniamy auto na np. tramwaj, albo pociąg.
Istnieją też towary o sztywnym popycie – zmiana ceny nie powoduje zmiany popytu ani w jedną, ani w drugą stronę. Ekonomiści za towar o sztywnym popycie uważają np. sól – nawet 10-ciokrotny wzrost ceny (z obecnej 1.5 zł do 15 zł) nie spowoduje, że popyt na sól w średnim okresie spadnie. A trzykrotny spadek ceny nie przełoży się na to, że zacznie nam smakować bardziej słona zupa.
Druga część naszej opowieści koncentruje się na cenie. Cena nie jest obiektywna – uważamy, że to fair zapłacić 15 zł za szklankę piwa w pubie, ale nie wydamy 15 zł na butelkę w osiedlowym sklepie.
Ekonomiści mówią o naszej zmieniającej się „willingness to pay” – skłonności do poniesienia określonego wydatku. Ale chociaż widzą ją wszyscy – na razie nie mogą się zgodzić co do tego dlaczego raz godzimy się zapłacić dużo, a innym razem ta sama cena okaże się nie do zaakceptowania.
Część badaczy twierdzi, że chodzi o zewnętrzne efekty konsumpcji – godzimy się zapłacić 15 zł w pubie, bo oprócz piwa konsumujemy też pobyt w pubie (w przypadku warszawiaków – pokazujemy, ze nas stać. W przypadku poznaniaków – nie musimy wpuszczać nikogo do swojego domu 🙂 )
Inni przekonują, że kluczowe jest poczucie sprawiedliwej ceny – klienci rozumieją, że koszty prowadzenia pubu na Starówce są inne, niż kiosku na osiedlu. Dlatego raz za cenę fair uważają 15, a innym razem 4.99 zł.
Postrzeganie ceny zmienia się również w zależności od okazji – klasycznym przykładem są tutaj ślubne sukienki, za które płaci się bardzo dużo w porównaniu z klasycznymi strojami. Wyjątkowość okazji subiektywnie obniża wysokość ceny.
Zestawienie tych dwóch efektów – czyli wysokiej cenowej elastyczności popytu towarów luksusowych (sushi) i subiektywnego spadku ceny przy wyjątkowych okazjach (walentynki) powodują, że mimo utrzymania nominalnej ceny – popyt na sushi gwałtownie rośnie.
Smacznego!
Dbasz o swoje pieniądze? Nie przegap informacji ważnych dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV