MARCIN DOBROWOLSKI, BZINES24: Rolnicy w całej Polsce zapowiedzieli na piątek protest. On się już rozpoczął, a potrwać ma nawet 30 dni. Będzie polegał na blokadzie przejść granicznych z Ukrainą, między innymi. Powodem protestu jest m.in. decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku. Z nami jest dr Jakub Olipra, ekonomista w Credit Agricole, jak również wykładowca Szkoły Głównej Handlowej. Dzień dobry.
JAKUB OLIPRA, CREDIT AGRICOLE, SGH: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Panie doktorze, o rentowności porozmawiajmy, bo na spadającą rentowność wskazują rolnicy. Dla wielu z naszych widzów zapewne jest to temat zupełnie obcy, jako mieszkańców miast. Proszę wyjaśnić, czy faktycznie rentowność w rolnictwie spada w ostatnich latach i czy prowadzenie agrobiznesu jest wciąż opłacalne?
JO: Jeżeli spojrzymy na to w krótkim okresie, to rzeczywiście mamy dość silne spadki cen surowców rolnych. Natomiast pamiętajmy o tym, że obniżyły się również koszty produkcji w rolnictwie. Czyli tak jeszcze niedawno mieliśmy taki dość silny szok na rynku nawozów, te ceny nawozów były rekordowe. One obecnie się dość silnie obniżyły w ślad za spadającymi cenami gazu. Jednocześnie obniżyły się ceny nośników energii.
Więc to nie jest tak, że potaniały jedynie surowce rolne. Też te koszty, które ponoszą rolnicy są nieco niższe. Więc jeżelibyśmy spojrzeli na takie współczynniki opłacalności produkcji w tych najważniejszych działach produkcji rolnej, to nie jest według mnie aż tak źle. Może nieco gorzej jest w produkcji roślinnej, jeżeli chodzi o produkcję zwierzęcą, gdzie bazujemy też na paszach.
Pamiętajmy o tym, że potaniały zboża, potaniały rośliny oleiste. No, to automatycznie tutaj te koszty produkcji zwierzęcej są niższe. Natomiast myślę, że jeżeli spojrzymy na te postulaty rolników i to nie tylko polskich rolników, ale postulaty rolników w całej Europie, bo pamiętajmy o tym, że te protesty rolnicze, one się przetaczają przez całą Europę, to tutaj bardziej wybrzmiewa taki argument dotyczący tego, że obecnie rolnicy są pomiędzy młotem a kowadłem.
Czyli z jednej strony mają bardzo dużą koncentrację i siłę przetargową na poziomie dostawców surowców – środków produkcji dla rolnictwa, czyli nawozów, środków ochrony roślin, a z drugiej strony mają bardzo dużą koncentrację na poziomie odbiorców ich surowców. Czyli to są sieci handlowe, duzi pośrednicy, przetwórcy żywności.
I automatycznie, jeżeli byśmy spojrzeli na badania dotyczące tego, jak kształtuje się marża na poszczególnych odcinkach łańcucha dostaw żywności, no to te silniejsze odcinki tam, gdzie mamy większą koncentrację, gdzie mamy koncentrację władzy ekonomicznej, czyli właśnie dostawcy środków produkcji dla rolnictwa czy też odbiorcy tych surowców rolnych przejmują tę część marży, która do tej pory była w rękach rolników. I to jest też taki postulat pomiędzy tymi, które wymienił pan redaktor, czyli chęć modyfikacji czy wzięcia udziału w kształtowaniu nowej wspólnej polityki rolnej czy ograniczenia importu surowców rolnych z Ukrainy. No to właśnie ten argument dotyczący tego, że rolnicy mają coraz słabszą siłę przetargową, też jest podnoszony w całej Europie.
MD: W takim razie gdybym chciał teraz rozpocząć produkcję rolną to, jakiego rodzaju działalność by Pan mi polecał?

JO: A tutaj akurat w banku byłbym ostrożny może. Nie zajmuję się rekomendacjami, bo tutaj musiałbym spojrzeć, jakie mam pan…. Natomiast może inaczej, odpowiem na to pytanie w inny sposób. Jeżeli byśmy spojrzeli na to, które sektory produkcji rolnej w Polsce sobie radzą ostatnio najlepiej to zdecydowanie powiedziałbym, że mleczarstwo jest taką kategorią, która zaznacza swoją obecność na rynku unijnym. Mamy tutaj duże przewagi.
Jeżeli byśmy spojrzeli na przykład na to, jak wygląda produkcja obecnie mleka w poszczególnych krajach Unii, to jesteśmy jedynym takim największym producentem, gdzie nadal się opłaca i nadal tej produkcji jest więcej.
Więc jeżeli pan redaktor pyta, w co teoretycznie, może nie, w co zainwestować, bo na to pytanie nie chcę odpowiadać, natomiast, co może być takim interesującym kierunkiem, jeżeli się zastanawiamy nad inwestycją, to według mnie to jest produkcja mleka. Choć jest to oczywiście bardzo wymagający sektor, też, jeżeli chodzi o nakłady pracy.
MD: A kto najwięcej stracił w ostatnich latach? Gdzie rentowność najmocniej spadła? Którym segmencie? Abyśmy wiedzieli, kto może mieć największą złość na to, co się dzieje.
JO: To też trudno mówić o samym spadku rentowności, ale też bardziej bym powiedział o problemach strukturalnych, z jakimi zmagają się rolnicy. I jeżeli byśmy spojrzeli na te różne działy produkcji rolnej w Polsce, gdzie mamy najsilniejsze spadki, gdzie mamy największy odpływ rolników, którzy zawieszają działalność, to jest zdecydowanie produkcja wieprzowiny.
Spójrzmy na czynniki, które do tego doprowadziły. Po pierwsze afrykański pomór świń i nadal nierozwiązana kwestia tej choroby, która rozprzestrzeniła się w wielu regionach Polski. Więc to jest jeden powód. Drugi powód: bardzo niska koncentracja produkcji. Praktycznie to jest taki czynnik, który sprawia, że rolnicy są mniej konkurencyjni, ponieważ tutaj bardzo dużą rolę odgrywa skala produkcji.
I kolejny powód: to jest to, że nie mamy rozwiniętej własnej produkcji prosiąt. I to jest bardzo ważne, bo na ogół pamiętajmy o tym, że to jest cały cykl produkcyjny. Czyli na początku mamy prosięta, później te prosięta się tuczy i później mamy tucznika, który trafia do uboju. I my, patrząc na strukturę produkcji wieprzowiny w Polsce w znacznym stopniu bazujemy na prosiętach, które importujemy, głównie z Danii.
I to jest tak, że tam bardzo dużo marży zostaje na tym odcinku i w momencie, w którym nie mamy zintegrowanej produkcji, no to jest negatywne dla dochodowości, też oczywiście stwarza różne ryzyka operacyjne związane z tym, że może się nagle pojawić problem z importem, mogą się jakieś wydarzenia pojawiać, które sprawią, że nagle nawet z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego, o którym tak dużo się ostatnio mówi, no to nie jest korzystna sytuacja.
I jeżeli spojrzymy rzeczywiście na ten sektor, no to tutaj myślę, że dzieje się najgorzej. Natomiast to nie oznacza, że wcale tam nie ma opłacalności produkcji. Akurat patrząc na obecną koniunkturę na tym rynku, ten rynek jest dość silnie zintegrowany oczywiście z tym, co się dzieje na poziomie całej Unii Europejskiej, więc mamy wysokie ceny skupu trzody chlewnej. Ta opłacalność może już nie jest rekordowa, ale jest bardzo wysoka na tle historycznym, więc obecnie ta opłacalność jest wysoka. Natomiast, jeżeli pan redaktor pyta, gdzie mamy największe problemy, to myślę, żeby wskazał ten właśnie sektor.
MD: Panie doktorze, a jaki jest wpływ, czy faktycznie widzimy istotny wpływ ukraińskich produktów rolnych na polskim rynku i produktów rolnych, ale też spożywczych produktów na polskim rynku i wśród naszych rolników wywołujący tak duże problemy?
JO: Myślę, że w materiale przed naszą rozmową została postawiona trafna diagnoza, że problem dotyczy przede wszystkim regionów przygranicznych. Bardzo dobrze widać to było na przykładzie zboża. Teraz już sytuacja się ustabilizowała, ale w momencie, kiedy mieliśmy do czynienia z tym gwałtownym napływem ukraińskiego zboża do Polski, to, jeżeli chodzi o cenę średnią krajową, to ona w istotny sposób nie różniła się od tego, co mieliśmy na rynku europejskim.
Takim benchmarkiem, takim można powiedzieć taką ceną, która wyznacza trendy, to jest cena na giełdzie w Paryżu, na MATIF-ie. I te ceny w Polsce średnio one były zbieżne z tym, co obserwowaliśmy w Paryżu. Natomiast w tych województwach przygranicznych ta różnica pomiędzy ceną krajową, ceną średnią a ceną uzyskiwaną czy to w województwie lubelskim, czy w województwie podkarpackim – ta różnica była wysoka. Więc chodzi o to, że w pewnym momencie ten napływ ukraińskich towarów doprowadził do ograniczenia mechanizmu transmisji. To prawo jednej ceny przestało działać i rzeczywiście lokalnie te problemy występują.
MD: Dr Jakub Olipra, Credit Agricole i SGH był naszym gościem.
JO: Bardzo dziękuję.