Sytuacja w Warszawie jest zdaniem Związku najgorsza wśród dużych polskich miast – ale spadek podaży dotyka niemal wszystkich rynków. Co gorsza – ten spadek będzie się jeszcze pogłębiał – twierdzą deweloperzy. Powód – liczba nowych pozwoleń na budowę jest obecnie niższa, niż liczba nowo rozpoczynanych budów. A to oznacza, że lejek się odwrócił. W normalnej sytuacji na początku – czyli przy uzyskiwaniu pozwoleń – powinien być najszerszy, a im dalej – tym liczba powinna być niższa.
Deweloperzy o załamanie podaży i w efekcie bardzo silny wzrost cen mieszkań obwiniają samorządy. Bo te nie uchwalają planów zagospodarowania przestrzennego w tempie, które pozwalałby zastępować zakończone budowy – nowymi budowami. Zarzuty deweloperów zdają się potwierdzać dane opublikowane dziś przez Główny Urząd Statystyczny. W całej Polsce jest obecnie tylko 276 kilometrów kwadratowych działek pod budowę. To mniej więcej tyle, ile powierzchnia Poznania. Ale rozłożona na całą Polskę licząca sobie 312 tys. kilometrów kwadratowych.
Deweloperzy znaleźli się obecnie w słodko-gorzkiej sytuacji. Krótkoterminowo wzrost cen nieruchomości powoduje, że ich zyski szybko rosną. Ale w długim terminie obawiają się spadku zysku – bo nawet silny wzrost ceny metra kwadratowego w sytuacji, gdy będą mieli znacznie mniej mieszkań do sprzedania – nie uratuje deweloperskiego biznesu.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV