Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

DANE Z GUS: BUDOWLANKA NA RĘCZNYM (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

JOLANTA PAWLAK, BIZNES24: Pan dr Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa jest teraz moim i Państwa gościem. Witam, dzień dobry Panie doktorze.

DAMIAN KAŹMIERCZAK, POLSKI ZWIĄZEK PRACODAWCÓW BUDOWNICTWA: Dzień dobry, witam serdecznie Państwa, witam serdecznie panią redaktor.


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


JP: Miał być Panie doktorze, wzrost, a jest spektakularny spadek, bo GUS podał najnowsze dane dotyczące produkcji budowlano-montażowej, które Państwu za chwilkę pokażemy, ale wygląda i wszystko wskazuje na to, że produkcja budowlano-montażowa zaciągnęła ręczny?

DK: Zgadza się, pani redaktor, szanowni Państwo, cały czas polskie budownictwo funkcjonuje na zwolnionych obrotach. Pamiętajmy, że w roku 2024 budownictwo zaliczyło trzeci, najgłębszy dołek od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i powoli, powoli budownictwo z tego głębokiego dołka się wygrzebuje. Natomiast oczywiście w danych tego nie widzimy, a to za sprawą specyfiki branży budowlanej, w której wszystkie inwestycje mają charakter długoterminowy i one rozkręcają się bardzo, bardzo powoli.

Weźmy na tapetę inwestycje infrastrukturalne. W każdej inwestycji infrastrukturalnej, drogowej, kolejowej, energetycznej przetargi należy rozpisać, przetargi należy rozstrzygnąć, obiekty należy zaprojektować, pracowników, sprzęt należy zmobilizować i dopiero wtedy wchodzimy na plac budowy i budujemy. No i to jest okres wielo, wielomiesięczny.

I teraz dokładnie jesteśmy w tym okresie przejściowym między tym najgłębszym dołkiem, trzecim, najgłębszym dołkiem od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i zaczynamy powoli wspinać się na bardzo wysoki szczyt. Oczywiście nie wiemy jeszcze, jak ten szczyt będzie wysoki.

Wszystko na to wskazuje, że w budownictwie infrastrukturalnym to spiętrzenie inwestycyjne może być największe w historii. Teraz oczywiście diabeł tkwi w szczegółach dlatego, że budownictwo jest sektorem szalenie zróżnicowanym. I teraz, mówiąc bardzo ogólnie i w takim bardzo dużym skrócie: połowa rynku budowlanego w Polsce to inwestycje publiczne, infrastrukturalne i druga połowa rynku budowlanego to inwestycje komercyjne, realizowane dla inwestorów prywatnych.

To są mieszkania, to są inwestycje komercyjne, magazyny, biura. No i teraz oba te silniki pracują na obrotach zwolnionych. Natomiast inwestycje infrastrukturalne — mamy pewne symptomy ożywienia, zwłaszcza w segmencie budownictwa elektroenergetycznego, zwłaszcza w segmencie budownictwa kolejowego. Te inwestycje powoli się rozkręcają. W segmencie budownictwa drogowego chodzi tutaj o te największe inwestycje drogowe autostrady, drogi ekspresowe, tutaj my od lat znajdujemy się na tym relatywnie dobrym poziomie, tempo inwestycji jest bardzo dobre. Te drogi niewątpliwie są motorem napędowym polskiego budownictwa. Te inwestycje infrastrukturalne to ożywienie jest, natomiast jeszcze kilka miesięcy upłynie, zanim my zobaczymy to w danych.

I wydaje się, że to ożywienie, którym będziemy mogli się pochwalić i które będziemy mogli obserwować na podstawie danych GUS, wydaje się, że nastąpi w roku 2026/27/28. Natomiast jeżeli chodzi o segment budownictwa prywatnego, no tutaj sytuacja jest bardziej złożona. Koszt pieniądza, koszt kredytów cały czas jest wysoki. Oczywiście do ograniczonych cięć stóp procentowych najprawdopodobniej w tym roku dojdzie. Oczywiście mówię tutaj o cięciach w Polsce. Natomiast otoczenie rynkowe, otoczenie makroekonomiczne, napięcia na arenie międzynarodowej nie wywołują w inwestorach odpowiednich postaw.

JP: Panie doktorze, ale może o tych dużych inwestycjach jednak, bo przetargi wygrywają tureckie spółki, tureckie firmy. Na przykład giełdowa Enea podpisała umowę na budowę bloku gazowego w Kozienicach. Nie stawiamy na polskie firmy? O co tutaj chodzi?

DANE Z GUS: BUDOWLANKA NA RĘCZNYM (ROZMOWA)
Dr Damian Kaźmierczak, Polski Związek Pracodawców Budownictwa

DK: To jest bardzo duży problem, pani redaktor. I bardzo dobrze, że pani redaktor ten temat porusza. Polska jest najbardziej otwartym państwem w całej Unii Europejskiej na przypadkowe podmioty z zagranicy, głównie na podmioty z Azji. Chodzi tutaj przede wszystkim o podmioty z Turcji i o podmioty, o firmy z Chin. Przypadkowe, mam tutaj na myśli firmy, które nie mają żadnego potencjału zmobilizowanego na terytorium naszego kraju, na polskim rynku budowlanym. I takim podmiotom zleca się budowę infrastruktury krytycznej i największych inwestycji infrastrukturalnych. Więc to jest bardzo duży problem.

My nie premiujemy krajowych firm, nie dbamy o interesy polskiego i krajowego biznesu i zlecamy realizację infrastruktury krytycznej firmom z Azji. Wydaje się, że jest to rzecz, która wymaga pilnej zmiany. I ten stan rzeczy, ten bardzo niedobry, niekorzystny dla polskiego biznesu stan rzeczy utrzymuje się od wielu, wielu lat.

Wokół firm z zagranicy narosło narosły takie dwa mity. Pierwszy mit, jakoby tylko firmy z zagranicy gwarantowały nam najniższe ceny realizacji inwestycji. Nic bardziej mylnego. Polski rynek budowlany jest wysoce konkurencyjny. W przetargach kolejowych, drogowych startuje po 15-20 podmiotów, więc to już samo w sobie powoduje, że te ceny dla zamawiających, dla inwestorów są niskie.

I drugi mit jest następujący. Rzekomo krajowe firmy nie są w stanie same zrealizować niektórych inwestycji. Nie mają kompetencji, więc musimy posiłkować się podmiotami z zewnątrz, między innymi podmiotami azjatyckimi. Również nic bardziej mylnego. Krajowe firmy są w stanie zdecydowaną większość projektów zrealizować samodzielnie, bez żadnego wsparcia z zewnątrz, więc wydaje się, że to ograniczenie, to uporządkowanie dostępu do polskiego rynku zamówień publicznych dla podmiotów z państw trzecich jest wskazane.

Pewna zmiana podejścia ze strony państwa polskiego, ze strony administracji zaczyna się pojawiać, natomiast pożądane zmiany są wdrażane w sposób bardzo opieszały. I tutaj wydaje się, że pewne przyspieszenie po stronie administracji, ta zmiana tego podejścia jest ze wszech miar wskazana.

JP: No, bo tak w przetargach, panie doktorze, na przykład na kolej zaczyna się rozpychać spółka zależna Deutsche Bahn. Może łatwiej stanąć po prostu w przetargu w Polsce i go wygrać, niż w Niemczech? Czy to może daleko posunięta teza?

DK: Znaczy, wydaje się, to musiałby pani redaktor porozmawiać z polskimi firmami wykonawczymi, które budują swoje przyczółki na rynkach europejskich i kraje takie jak Niemcy, Szwecja, Czechy czy nawet Łotwa w bardzo mocny sposób i bardzo stanowczo chronią swoje własne rynki przed podmiotami z zewnątrz, w tym przed innymi podmiotami z Unii Europejskiej. Więc my tutaj mówimy o podmiotach azjatyckich. Tymczasem inne kraje Unii Europejskiej chronią swoje własne rynki przed innymi podmiotami z innych krajów Unii Europejskiej.

Więc jakby ta nasza gościnność w przypadku biznesu, no, nie jest rzeczą, która jest godna podziwu. Wręcz przeciwnie, powinniśmy to jak najszybciej zmienić. Powinniśmy premiować przede wszystkim spółki z polskim kapitałem. A jeżeli spółki z rodowodem zagranicznym, to tylko te, które są bardzo głęboko i bardzo mocno i silnie na polskim rynku budowlanym zakorzenione.

JP: Pan Dr Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Bardzo dziękuję Panie doktorze za rozmowę.

Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

DANE Z GUS: BUDOWLANKA NA RĘCZNYM (ROZMOWA)

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV