ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Dłuższą rozmowę poświęcimy dzisiaj węglowi, a dokładniej wydobywającej go – węgiel i sprzedającej go – węgiel, Polskiej Grupie Górniczej. PGG przeżywa tajemnicze problemy. Coraz więcej informacji pojawia się o słabej sytuacji finansowej firmy, włącznie z informacjami, że potrzebować będzie w najbliższym czasie dwóch miliardów złotych ekstra pieniędzy z zewnątrz finansowania oraz, że w marcu może utracić płynność.
No, ale węgiel nie jest może tak drogi jak był, kiedy Rosja napadła na Ukrainę, ale pozostaje wyraźnie droższy, niż był w latach poprzedzających atak Rosji. Powinien to być, więc dobry rynek dla PGG. Dlaczego firma ma problemy? Postanowiliśmy o to zapytać insidera węglowego rynku – osobę, która widzi jak wygląda handel w wielu punktach sprzedaży węgla. Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla. Witam bardzo serdecznie.
ŁUKSZ HORBACZ, IZBA GOSPODARCZA SPRZEDAWCÓW WĘGLA: Dobry wieczór panie redaktorze. Dobry wieczór Państwu.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: To rzeczywiście tak jest z PGG, że wygląda jakby firma tonęła?
ŁH: Panie redaktorze, tego, co słyszymy z doniesień, szczególnie z ust związkowców zgromadzonych wokół Polskiej Grupy Górniczej, faktycznie przekaz jest taki, że jeżeli spółka nie otrzyma subwencji w wysokości 5 mld do marca, to jej płynność może być zagrożona.
RM: A to są ci sami związkowcy, rozumiem, którzy wywalczyli w ostatnich miesiącach kolejną, drugą, jeśli dobrze pamiętam, w tym roku podwyżkę płac?
ŁH: Tak, tak. To ci sami związkowcy… Panie redaktorze, wypadałoby zadać pytanie, z czego to wynika. Z jednej strony mieliśmy 2022 rok, który był wyjątkowo szczodry dla branży węglowej, szczególnie dla producentów, także w jakimś stopniu dla firm handlowych, dla importerów, który Polska Grupa Górnicza zupełnie przegapiła, dlatego, że była ręcznie sterowana, miała misję polityczną utrzymywania w ryzach niskich cen energii, niskich cen węgla opałowego.
W związku, z czym ja teraz mogę powiedzieć na przykładzie węgla opałowego: przez większą część ubiegłego roku spółka sprzedawała węgiel mniej więcej w połowie ceny rynkowej, dlatego, że taka była polityczna misja, gdzie można było to rozwiązać w zupełnie inny sposób – pozwolić spółce sprzedawać węgiel w cenach rynkowych. A jeżeli rząd miał taką wolę żeby, (co oczywiście ze wszech miar słuszne) pomóc obywatelom w obniżeniu kosztów ogrzewania, można to było zrobić tak, jak zresztą izba wielokrotnie sugerowała, chociażby za pomocą bonów celowych właśnie na zakup węgla, które pozwoliłyby obniżyć tą cenę w punkcie sprzedaży.
RM: Zeszły rok. Ale, czy cena w tej chwili węgla na rynku w Polsce, tak jak się nim handluje, jest niższa od ceny, po jakiej PGG wydobywa węgiel?
ŁH: Panie redaktorze, tych cen węgla w tej chwili jest wiele. Koszty wydobycia węgla: ja tutaj opieram się na danych, na wypowiedzi prezesa Tomasza Rogali z początku tego roku to 39 złotych do gigadżula przeliczeniu na średnią kaloryczność węgli. W PGG to jest około 940 złotych netto. To jest, panie redaktorze, bardzo wysoki koszt. Zwróćmy uwagę, że węgiel importowany, mówimy tutaj oczywiście o miale węglowym z przeznaczeniem dla energetyki – takim wyznacznikiem jest tutaj indeks ARA, jest w tej chwili na poziomie 120 kilku dolarów. Czyli no, powiedzmy w trzech czwartych tej wartości.
RM: Czyli mniej, niż połowa kosztu wydobycia, prawda?
ŁH: Tak, dokładnie. Tu jest jeden problem. Drugi problem i tu szczególnie to dzisiaj właśnie w naszej publikacji, takiej dosyć obszernej, zatytułowanej: „Czy PGG celowo niszczy rynek, stosując praktyki nieuczciwej konkurencji?” przedstawiliśmy problem, jaki dotyczy rynku węgla opałowego.
Otóż w połowie ubiegłego roku Polska Grupa Górnicza w zasadzie jednym dekretem prezesa zniszczyła swoją sieć dystrybucji węgla opałowego. Po prostu podziękowano dystrybutorom za współpracę. Spółka doszła do wniosku, że skoro węgiel tak świetnie się sprzedaje, (a pamiętajmy, że był to rok niedoboru węgla) będzie sprzedawać go sama, bez pośredników przez sklep internetowy bezpośrednio do klienta detalicznego.
I tak sobie spółka funkcjonowała przez drugie półrocze 2022. Następnie mieliśmy ten program sprzedaży węgla przez gminy, więc chwilowo sklep był zamknięty, spółka zaopatrywała gminy. I na wiosnę tego roku, kiedy już sytuacja diametralnie się odwróciła, bo mieliśmy nie przewagę popytu nad podażą, a odwrotnie – przewagę podaży i to taką zdecydowaną. Naprawdę trudno było ulokować węgiel na rynku. Węgiel w tym sklepie się nie sprzedawał, a spółka nie miała narzędzia w postaci sieci dystrybucji, która w poprzednich latach – była to grupa kilkuset firm, które miały podpisane kontrakty. Pod groźbą kar musiały odbierać systematycznie określone ilości węgla w każdym miesiącu, co było spójne z produkcją kopalni.
Natomiast klient detaliczny kupuje wtedy, kiedy potrzebuje. Jego decyzje charakteryzują się dużą sezonowością. W związku, z czym jedyne narzędzie, jakie spółka sobie zostawiła to cena.
I tak właśnie, począwszy od kwietnia, przez kolejne miesiące spółka stosowała promocję za promocją. Te promocje często się nakładały. Koszt dostawy do najbliższego składu współpracującego z PGG był zaszyty w pewnym momencie w cenie węgla… Tak, żeby skrócić tę historię panie redaktorze to w ostatniej promocji, która była nakładką na jeszcze wiele innych promocji w PGG, która zakończyła się kilka dni temu węgiel był sprzedawany w cenach kilkaset złotych poniżej cen rynkowych, a jednocześnie według naszych obliczeń bazujących na powszechnie dostępnych danych, którymi spółka się chwaliła, był sprzedawany ze stratą 534 złote netto na tonie.
RM: Jasne, ale proszę mi wytłumaczyć jedną rzecz. Dlaczego to nie jest dobra okazja dla firm należących do Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla, skoro tak tanio można kupić od PGG, to można by dokonać zakupów i sprzedać potem na rynku. Czy to nie działa w ten sposób?
ŁH: Tak funkcjonuje w tym momencie szara strefa. Faktycznie to też sygnalizowali spółce w jednej z korespondencji. My, jako firmy handlujące węglem, jako tzw. pośredniczące podmioty węglowe dla celów akcyzowych nie jesteśmy w stanie kupić węgla w PGG. Spółka nie chce z nami współpracować, mimo, że obecne ceny rynkowe u innych krajowych producentów czy na węglu importowanym to są ceny na poziomie 900-1000 złotych netto za tonę. Netto. PGG woli sprzedawać węgiel za 900 czy 1000 złotych brutto klientowi detalicznemu ze stratą taką, jaką wspomniałem na tonie.
A faktycznie tą różnicę między ceną rynkową węgla a ceną w PGG zauważyło całe grono firm i osób indywidualnych z szarej strefy, które w ten sposób sobie funkcjonują, że właśnie budują drugi obieg tego węgla Polskiej Grupy Górniczej.
RM: Bo rozumiem, że dla członków Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla zaopatrzeniem są inne grupy kopalń, polskie, no i oczywiście import. Tak?
ŁH: Zgadza się, panie redaktorze. I w związku z tym, że w tej chwili mamy sytuację naprawdę dużej nadwyżki węgla na rynku, więc presja na ceny jest duża, marże są niewielkie. I nawet przy tych niewielkich marżach PGG sprzedaje w tej chwili węgiel już w swoich składach pobliżu klienta w cenach 900-1100 złotych za tonę, podczas, gdy najlepsze ceny, jakie jesteśmy w stanie uzyskać na rynku, powiedzmy tym wolnym, to są ceny 1400 do 1700 zł za tonę. No i tu oczywiście nie mielibyśmy z tym, jako branża problemu, gdyby to był prywatny podmiot, który działałby na warunkach rynkowych, który sam dokładałby do tej straty, sam prowadziłby do autodestrukcji. Natomiast mówimy tutaj o podmiocie dominującym.
RM: Byłoby szkoda tak, czy inaczej. Gorzej, że trzeba będzie sfinansować z podatków.
ŁH: (…) Natomiast panie redaktorze, tutaj mówimy o spółce, która jest spółką Skarbu państwa, dominującym podmiotem na rynku węgla opałowego z udziałem ponad 50% w tym momencie, która tak, jak wspomniałem, sprzedaje w ostatnim okresie każdą tonę ze stratą powyżej 500 złotych netto na tonie, a jednocześnie mówi, że jeżeli nie otrzyma 5 miliardów subwencji do marca, to będzie miała problemy z płynnością. To skutkuje w tym momencie upadkiem naprawdę szeregu firm zajmujących się dystrybucją węgla, które po prostu od kilku miesięcy stoją i przyglądają się PGG sprzedającej węgiel bezpośrednio klientowi detalicznemu w tak absurdalnie niskiej cenie, z tak absurdalnie wielką stratą.
RM: Myśli Pan, że da się tak ustawić górnictwo w Polsce, żeby nie trzeba było do niego dopłacać?
ŁH: Panie redaktorze. Myślę, że zdecydowanie tak. Tylko tu trzeba naprawdę mądrych, odważnych i decyzji opartych na ekonomii, a nie na polityce. Wiemy przecież, jak długo jeszcze będą funkcjonować bloki węglowe w Polsce. Jesteśmy w stanie to w jakimś stopniu prognozować.
Wiemy, mimo, że odchodzi się już coraz bardziej od ogrzewnictwa węglowego indywidualnego, jesteśmy w stanie też stworzyć model, który przewidzi ten proces odchodzenia i węgiel przez wiele lat w Polsce jeszcze będzie potrzebny.
Należałoby zrobić przegląd kopalń, ich możliwości, przede wszystkim geologii i kosztów wydobycia, zamknąć to, co nierentowne czy to, co bez potencjału, dofinansować to, co ma potencjał i jak najbardziej to górnictwo mogłoby przez wiele lat jeszcze funkcjonować.
RM: Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Węgla był naszym gościem. Dziękuję serdecznie.
ŁH: Dziękuję bardzo.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24
Tylko 11,99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę BIZNES24.TV