ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Spada kurs Creotechu po informacjach o problemach z łącznością z satelitą EagleEye. Łączymy się z Grzegorzem Broną, prezesem Creotech Instruments. Witam bardzo serdecznie.
GRZEGORZ BRONA, CREOTECH: Witam, Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: No, wszyscy się zastanawiają co dalej z tym wielkim sukcesem polskiego przemysłu kosmicznego, ale pewnie też trochę zastanawiają się co z firmą, biorąc pod uwagę skalę kosztów, jakie się wiązały z wystrzeleniem tego satelity. To proszę powiedzieć może najpierw od strony technicznej, gdzie jesteśmy w tej chwili, jak wyglądają prace nad łącznością, Czy ona w ogóle jest do odzyskania?
GB: Zacznijmy może od podstaw. EagleEye to jest pierwszy pełny satelita Creotech. Po mniej więcej 35 systemach, które poleciały w przestrzeń kosmiczną, które były tylko podsystemami, niewielkimi jednostkami kosmicznymi – to jest pierwszy złożony system, który ma przetestować na potrzeby Creotech Instruments technologię przez nas opracowaną.
To jest takie laboratorium, które ma pozwolić przetestować podsystemy, ma pozwolić przetestować oprogramowanie tak, żebyśmy przy kolejnych misjach, komercyjnych czysto byli przekonani, że to, co sprzedajemy klientowi jest odporne na warunki kosmiczne, odporne na pracę w przestrzeni kosmicznej.
Stąd to nie jest satelita, który de facto jest sprzedawany komuś, oferowany komuś na ten moment. To jest laboratorium przeznaczone do własnych potrzeb.
Satelita poleciał w przestrzeń kosmiczną 16. bodajże sierpnia, kilka dni temu. Przez kilka dni mieliśmy z nim bardzo dobry kontakt. Testowaliśmy podsystemy, testowaliśmy oprogramowanie. Wykonaliśmy mniej więcej 50% przewidywanych testów podsystemów, co dało nam bardzo dużą wiedzę i pozwoliło również znaleźć, no nie oszukujmy się, kilkanaście różnych rzeczy do poprawy w przyszłych wersjach satelity.
No, od jakiegoś czasu ten satelita milczy na orbicie. Natomiast tuż przed zamilknięciem satelity szczęśliwie odebraliśmy całą z niego telemetrię, więc mniej więcej wiemy, co się dzieje i mniej więcej wiemy, co poprawić w przyszłości. Ale jak powiedziałem: 50% tej misji, która była dla nas rzeczywiście istotna, żeby pokazać, że potrafimy polecieć w kosmos, jest za nami.
No, tak czy inaczej jest to pierwszy prototyp i że dolecieliśmy w ogóle tak daleko jest dużym sukcesem spółki.
RM: Ja jeszcze chcę tylko zapytać: A te dane telemetryczne, o których Państwo pisali w komunikacie, że nie jest możliwa ich wymiana to dane telemetryczne to są dane o położeniu satelity czy czego one dotyczą? To jest jedna kwestia. Druga, bo też pisali Państwo w komunikacie o tym, że mogą być dwa problemy. Jeden to jest problem z zasilaniem na pokładzie satelity, a drugi to jest kwestia ustawienia anteny. Czy jakby ta sprawa się rozwiązała? Czy wiecie już, co nie działa?
GB: To pierwsza kwestia. Rzeczywiście satelita operował szczęśliwie na orbicie przez kilka dni. Dane telemetryczne, czyli dane ściągane z satelity na Ziemię, wskazywały na ewentualne zaistnienie w przyszłości dwóch problemów. Pierwszy związany z położeniem tego satelity na orbicie, które było dość niepewne. To, co jest nie dziwne, jeśli się weźmie pod uwagę, że firma SpaceX wypuściła razem z nami 98 innych satelitów, trzeba zidentyfikować tego naszego.
Natomiast drugi problem, który widzieliśmy, który się pojawia, pochodził z systemu zasilania, który z kolei był odpowiedzialny za zasilanie radia. Widzieliśmy, że ten problem się pojawia. Teraz już wiemy, dlaczego się pojawił. Satelita po tym, jak zamilkł, no taka krótka analiza wykazała, że te dwa problemy mogły mieć istotny wpływ na to zamilknięcie satelity.
Czyli on po prostu w tej chwili na Ziemi nie zrzuca żadnych danych. Jeden problem to ten związany ze zgubieniem tego satelity, powiedzmy w cudzysłowie. I ten problem, mam nadzieję, rozwiąże się dość szybko. Jesteśmy w kontakcie z podmiotami, które takie satelity namierzają w przestrzeni kosmicznej. Wydaje nam się, że to jest kwestia być może nawet dni, gdy ustalimy, który z satelitów „no name” tak zwanych na orbicie to jest ten nasz.
No a druga kwestia, poważniejsza niestety to jest kwestia związana z zasilaniem. No i tutaj oczywiście satelita EagleEye ma metodę recovery, czyli metodę powrotu do ustawień fabrycznych. Natomiast muszą się zdarzyć pewne koincydencje na orbicie. Satelita musi ustawić się pod odpowiednim kątem do światła słonecznego, czyli do słońca tak, żeby tą procedurę uruchomić.
Na to nie wiemy ile poczekamy, bo nie wiemy jak szybko się w tej chwili ten satelita na orbicie obraca. Czy to będzie dzień, tydzień, czy to będzie miesiąc. Taka procedura jest. Czy ona zadziała? Zakładamy, że tak. Natomiast znowu to jest laboratorium testowe, do niczego niesłużące oprócz testów.
No, zobaczymy czy wszystkie te procedury zostały przez nas wdrożone i to będzie kolejny test. A na zakończenie. No, ten satelita miał na celu przetestowanie różnych technologii na potrzeby spółki i w pewnym momencie tak czy inaczej byśmy go „zepsuli”.
RM: Jasne. A to, co Pan mówi, brzmi o tyle optymistycznie, że jeśli dojdzie do tej koincydencji zdarzeń i satelita zmieni położenie, złapie słońce w panele, podładuje się i jest szansa, że znowu się odezwie?

GB: Jest oczywiście taka szansa. My przez następne pewnie wiele, wiele dni, jeśli się to nie zdarzy wcześniej, będziemy prowadzili nasłuch na odpowiednich częstotliwościach w odpowiednim miejscu po jego zdefiniowaniu, być może próbowali pobudzić również tego satelitę do działania z powierzchni ziemi. No, bo być może nas słucha.
RM: Panie prezesie, a od strony, że tak powiem, finansowej całe przedsięwzięcie wpadło teraz w jakiś nieoczekiwany czy nieplanowany spin? Czy tak, jak Pan powiedział i tak byście go zepsuli, więc pieniądze wydane na tego satelitę są pieniędzmi, które tak czy inaczej były, że tak powiem, na jak to się w startupach mówi, „przepalenie”. Chociaż nie jesteście startupem, broń Boże.
GB: Były na to, żebyśmy pozyskali cenne doświadczenie w spółce. I to doświadczenie rzeczywiście pozyskaliśmy kilka dni temu, tak jak powiedziałem: mniej więcej 50% testów i potwierdzenia działalności, 50% tego, co miało funkcjonować na satelicie, zostało wykonane. No, to była inwestycja tak naprawdę w nasze know-how. Satelita tak, jak powiedziałem, nie miał służyć do niczego innego, niż unosić się w tej przestrzeni kosmicznej i dostarczać kolejnych danych na nasze wewnętrzne potrzeby.
Tak, więc ani dane, ani samo funkcjonowanie satelity nie mogło być inaczej zmonetyzowane, niż tylko w głowach zespołu Creotech. My planujemy w przyszłym roku trzy misje satelitarne. Te misje lecą dla polskiego wojska w ramach konstelacji Piast i już w trakcie tych misji na pewno updatujemy system satelitarny, tak, aby uwzględnić te poprawki do jego funkcjonowania, które okazały się być potrzebne w ramach tej misji pierwszej – EagleEye.
Czyli my zbieramy doświadczenie. Myślę, że nikomu nigdy nie udało się za jednym zamachem zebrać tego doświadczenia przy tej zerowej próbie – własnej próbie satelitarnej. Oczywiście liczymy na kontrakty, pracujemy z Europejską Agencją Kosmiczną nad kilkoma projektami. No, nie wydaje się, żeby to skrócenie misji EagleEye, bo o tym trzeba mówić, według nas to jest duży sukces, że nawiązaliśmy na początku łączność i że te testy zostały przeprowadzone, żeby to skrócenie misji wpłynęło negatywnie na rozmowy z Europejską Agencją Kosmiczną.
RM: No tak, a my pokazywaliśmy planszę, z której wynika to zadłużenie netto na zielono z minusem to są nadwyżki finansowe, więc proszę się proszę Państwa nie martwić, firma jest w niezłej sytuacji finansowej. Trzymamy kciuki w takim razie za sukcesy polskiego przemysłu kosmicznego. No i może się jednak EagleEye obudzi. Bardzo serdecznie dziękuję.
GB: Dziękuję bardzo.
Masz firmę? Nie przegap ważnych informacji dla Twojego biznesu.
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Kup dostęp online do telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV