Co zrobić, żeby bank podpisał ugodę frankową?
Pytamy o to Tomasza Koniecznego, partnera w Kancelarii Konieczny, Polak Radcowie Prawni
ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: A my łączymy się z Tomaszem Koniecznym- współautorem książki Przewodnik Frankowicza, radcą prawnym w Kancelarii Konieczny, Polak Radcowie Prawni. Witam bardzo serdecznie.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MEC. TOMASZ KONIECZNY, PARTNER W KANCELARII KONIECZNY, POLAK RADCOWIE PRAWNI: Dzień dobry, witam serdecznie.
RM: Panie mecenasie, jak ktoś jeszcze nie poszedł na udry sądowe z bankiem, to powinien to teraz zrobić?
TK: A myślę, że teraz czas jest jak najbardziej odpowiedni- jesteśmy dwa lata po orzeczeniu TSUE. Bardzo tutaj, muszę powiedzieć pomagającym frankowiczom, jesteśmy też po kilku orzeczeniach Sądu Najwyższego, które też wiele już istotnych kwestii rozstrzygnęło. Też przynajmniej klienci niektórych banków mogą się spodziewać, że złożenie tego pozwu, takiego pozwu przeciwko bankowi otwiera wręcz możliwość zawarcia ugody. Więc wydaje się, że moment jest optymalny.
RM: Kto powinien… Inaczej. Czego szukać w swojej umowie, żeby mieć pewność, czy tak, jak mówią prawnicy, żeby zaistniało prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że odniesiemy sukces w sporze sądowym z naszym kredytodawcą frankowym?
TK: Na pewno powinniśmy szukać odwołania do kursu obcej waluty. To niekoniecznie musi być odwołanie do kursu franka szwajcarskiego, bo równie dobrze może być to odwołanie do kursu jena, dolara czy euro. Jakiekolwiek odesłanie. Tutaj też ja nie oczekuję, czy w ogóle można powiedzieć prawnicy nie oczekują, że klient przyjedzie z gotową opinią i podkreśli, czy wskaże na swoje punkty w umowie budzące wątpliwości. Oczywiście pierwszym krokiem zaraz po sprawdzeniu, że nasza umowa czy moja umowa odsyła w ten, czy inny sposób do kursu obcej waluty. Myślę, że drugim zaraz krokiem powinno być skierowanie tej właśnie umowy do oceny przez profesjonalistów. To są i umowy ale też sprawy dość skomplikowane, więc troszkę nie wyobrażam sobie żeby sami kredytobiorcy- sami konsumenci byli w stanie zarówno ocenić skutki wadliwości tych umów, jak i tym bardziej prowadzić swoich sprawy.
RM: A czy to jest biznes na tyle dobry, że można liczyć, że tę przynajmniej wstępną analizę będzie się miało za darmo? Czy to trzeba zapłacić za taką analizę? To jaka jest praktyka rynkowa? Ja nie pytam o Pańską kancelarię, pytam tak szerzej na rynku, bo pewnie wymieniacie się tymi informacjami, jako usługodawcy prawni?
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV
TK: I ja myślę, że dość powszechnie można tutaj spotkać tego typu oferty że że ten pierwszy kontakt, pierwsza analiza, czy pierwsza wstępna opinia prawna jest bezpłatna. To jest dość, już teraz można powiedzieć powszechne. Jeszcze faktycznie 5-6 lat temu za takie analizy, za takie opinie należało nawet na wejściu prawnikowi zapłacić. Myślę, że dzisiaj to już są na tyle powtarzalne i na tyle też ze strony kancelarii już można powiedzieć dość, tych wyspecjalizowanych oczywiście, dość proste czynności, że można temu konsumentowi w pierwszym kontakcie udzielić bezpłatnej odpowiedzi.
RM: No tak, bo banków nie jest znowu aż tak wiele. A i te umowy wśród 420 tysięcy frankowiczów w zasadzie są powtarzalne i pewnie w jakiś okresach czasu do siebie podobne. Jak długo to będzie teraz trwało? Ta Historia z Sądem Najwyższym, który miał doprecyzować rozwiązania prawne i tego nie zrobił spowolniła procesy, ale była taka informacja już po 2 września, że sąd w Gdańsku podjął dalszy ciąg sprawy.
TK: Tak, faktycznie przez ostatnie pół roku, czyli do tego drugiego września, poczynając od lutego, kiedy już było wiadomo, że te pytania przez panią pierwszą prezes Sądu Najwyższego zostały zadane do pełnego składu Izby, było można powiedzieć takie swego rodzaju zawieszenie. Niekoniecznie ono się kończyło zawieszeniami formalnie postępowań. Czasami było tak, że sądy informowały, że podejmą dalsze czynności czyli np. wyznaczenie rozprawy, czy wydanie wyroku dopiero po tej spodziewanej uchwale. Były cztery podejścia, o których wiemy, że wszystkie bezskuteczne i wiadomo, że kolejne podejście- piąte będzie chyba najwcześniej za rok, jak nie za półtora. W związku z czym faktycznie i również nasza kancelaria, powszechnie już składa się wnioski o podjęcie tych postępowań, które zostały zawieszone. A te, które czekały na wydanie tej uchwały o podjęcie kolejnych czynności w sprawie. I zauważalna jest tendencja, już można powiedzieć sądów powszechnych, pewna utrata nadziei na to, że ta uchwała faktycznie w jakiejś rozsądnej perspektywie zostanie wydana. Więc sądy chyba nie będą się już oglądać w najbliższym czasie na tę uchwałę- będą procedować dalej.
RM: To jak Pan sądzi? Jak długi to jest to proces?
TK: Z moich doświadczeń wynika, że najbardziej można kalkulować ten ten ten czas z perspektywy choćby pierwszej instancji, bo tu jest największa rozpiętość. Dlatego, że w zależności od tego, czy sąd słucha świadków, czy powołuje biegłego to potrafi trwać pierwsza instancja od pół roku. To są takie rekordowe powiedzmy sprawy, jeśli chodzi o szybkość, nawet do sześciu lat. Więc rozpiętość jest przeogromna. Więc druga instancja zwykle jest krótsza- to jest około rok, półtora najczęściej. Czasem bardzo rzadko dwa lata. Więc średnio można powiedzieć, średnio tego typu sprawa w dwóch instancjach potrwa trzy do czterech lat. Ale ten czas też nie biegnie bezproduktywnie, dlatego, że też konsumentowi można powiedzieć są naliczane od banku odsetki za opóźnienie- to jest ponad 5 proc. rocznie, więc chyba najlepsza lokata kapitału.
RM: Dobrze, to teraz proszę mi jeszcze powiedzieć o tym, co z tymi ugodami? Bo to był temat, który miał systemowo rozwiązać problem. Ja rozumiem, że frankowicze, którzy podejmują wysiłek, a może i ryzyko walki ze swoim kredytobiorcą nie są zainteresowani ugodami. PKO BP te ugody miał proponować, ale to chyba nie zrobiła się jakaś znacząca skala. One będą, nie będą? Takie? Jak z tymi ugodami?
TK: Są ugody już teraz zawierane. I to też nie do końca jest tak, że złożenie pozwu zamyka, czy też oznacza, że klient nie jest zainteresowany ugodą. Bardzo często nasi klienci wręcz składają pozew, czy decydują się na pozew choćby po to, żeby wręcz pokazać bankowi, że realnie są zainteresowani też ugodą. Dlatego, że często pozew jest dla nich wręcz kluczem do po pierwsze takiego priorytetowego potraktowania klienta, a po drugie na poważnie potraktowanie klienta. Więc klient, który się zdecydował tak, jak pan redaktor wspomniał- jednak podjął to ryzyko, podjął te koszty, no można powiedzieć faktycznie jest przez bank już traktowany na poważnie. I może oczekiwać dużo lepszych warunków i szybciej na pewno może oczekiwać na ofertę ugodową, niż klient, który można powiedzieć grzecznie spłaca. I nic takiego naprzeciw, żeby sytuację sobie poprawić nie czyni.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: PKO BP WYCHODZI Z UGODĄ DO FRANKOWICZÓW
RM: Ale przykre, że trzeba pozwać swojego kredytobiorcę, żeby zostać poważnie potraktowanym w kwestii, która w zasadzie została rozstrzygnięta na poziomie europejskim, że jest praktyką, która nie powinna była mieć miejsca na rynku.
TK: Tak jest, no to jest przykre, ale z drugiej strony też można powiedzieć, że tutaj wspomniany PKO BP akurat jest prekursorem i tu akurat dość powszechnie nasi klienci otrzymują; w ogóle konsumenci procesujący się otrzymują od tej instytucji akurat oferty ugodowe. Jeszcze może bym wymienił może dwa inne banki, które faktycznie podążają trochę za PKO BP w tych ofertach ugodowych. Natomiast cała reszta, czyli większość niestety instytucji bankowych, ani tym procesującym się, ani tym grzecznie spłacającym swoje kredyty, tzw. frankowe nie oferują żadnej pomocy, czy nie wychodzą naprzeciw propozycjami.
RM: To jeszcze tylko jedno pytanie na koniec: a jak na hazard, czy na podział zysku zatrudnię kancelarię, a potem dojdzie do ugody, to ta ugoda również będzie podlegała temu podziałowi zysku z kancelarią?
TK: To znaczy tak, oczywiście jeżeli klient decyduje się na obsługę, na działanie razem z prawnikiem i faktycznie tutaj opcja w każdej umowie-zlecenia, przynajmniej te, które znam zawiera zarówno opcje wyroku sądowego, jak i opcję ugody sądowej. Bo oczywiście ugoda sądowa zawsze jest wpisana niezależnie, czy to jest proces tzw. frankowy, czy jakikolwiek inny, zawsze ugoda sądowa jest gdzieś wpisana w to rozstrzygnięcie, nawet oczekiwane i korzystne przecież dla klienta. W związku z czym oczywiście są przewidziane, również wynagrodzenia prowizyjne czy tzw. success fee zarówno na wypadek korzystnej ugody. Ale to już jest kwestia ustaleń z klientem. Dlatego, że oczywiście można sobie wyobrazić uiszczenie wynagrodzenia relatywnie wyższego i wtedy niejako z rezygnacji samej kancelarii z wynagrodzenia prowizyjnego. Także to już jest kwestia, też materia do ustaleń między klientem a kancelarią.
RM: Jasne, jasne. Ale ta sprawa jest wielowymiarowa, więc warto zawsze spojrzeć na nią z różnych stron. Tomasz Konieczny- współautor książki Przewodnik Frankowicza i radca prawny w Kancelarii Konieczny, Polak Radcowie Prawni, która specjalizuje się właśnie w sprawach frankowych. Bardzo serdecznie dziękujemy.