MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Rosja omawia z partnerami z OPEC+ możliwość przedłużenia cięć w eksporcie ropy do października, ale jak dotąd żadna decyzja nie została podjęta- podała agencja Interfax, rosyjska agencja prasowa. Z nami jest Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl. Dzień dobry.
WOJCIECH JAKÓBIK, BIZNESALERT.PL: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: W Decyzja o cięciach, wydobyciu ropy naftowej podjęta przez Arabię Saudyjską zrazu- ona nastąpiła w momencie, w którym baryłka ropy Brent kosztowała nieco ponad 70 dolarów. I chyba ten warunek pierwszy, czyli znaczącej podwyżki ceny udało się na rynku hurtowym Saudyjczykom wywalczyć. Jakiej ceny oczekiwaliby producenci? Jaka byłaby dla nich satysfakcjonująca?
WJ: Powyżej 80 dolarów to już jest dobra cena, ponieważ pozwala Saudyjczykom dalej prywatyzować Saudi Aramco w dobrej cenie. Z punktu widzenia budżetów Arabii czy Rosji to jest bardzo dobra cena. Rosjanie zakładali konserwatywnie około 40 dolarów za baryłkę w tym roku.
Więc tak droga ropa to jest dla nich na pewno dobra wiadomość. Ograniczenie podaży przez te państwa przynosi efekt. Natomiast nie wiadomo, co stanie się dalej z tego względu, że ropa może tanieć przez spowolnienie gospodarcze na świecie, na czele z Chinami. Ledwie wczoraj Sinopec- największy producent paliw w Państwie Środka, zapowiedział szczyt zapotrzebowania na paliwa w Chinach jeszcze w tym roku.
Wcześniej mówił o tym, że w 2025 roku, być może to zapotrzebowanie będzie najwyższe. Teraz stagnacja gospodarcza, obawy o to, co będzie z motorem napędowym gospodarki światowej w Chinach, powoduje, że szczyt zapotrzebowania może być w tym roku, potem będzie spadał. Jeżeli tak faktycznie będzie, to po stronie popytu będzie mniejsze zainteresowanie paliwami i to będzie presja na spadek cen.
CZYTAJ TEŻ: ROPA NAJDROŻSZA OD POCZĄTKU ROKU
Z tym zastrzeżeniem, że na polskich stacjach może być różnie, bo my mamy wojnę tuż za miedzą. System dostaw paliw na nasz rynek jest bardziej zależny od tego, co zrobi Rosja. Więc pomimo generalnego trendu, który sugerowałby spadek cen paliw, u nas niekoniecznie będzie on od razu widoczny.
MD: No, może też przez to, że też ten wzrost cen paliw nie był tak do końca widoczny, bo jakoś niezwykle u nas marże mają zdolność do stabilizowania cen przy dystrybutorach.
WJ: Polityka cenowa sprzedawców jest po pierwsze pod wielkim wpływem dominującego dostawcy, którym jest PKN Orlen, czyli wszyscy naśladują Orlen. Jeżeli on daje te przeceny, o których mówił pan redaktor, to potem inni dostawcy robią dokładnie to samo, nie tylko na stacjach Orlenu mamy tę przecenę dzisiaj. Poza tym mamy też duży wpływ decyzji politycznych na to, jakie mamy ceny, bo nie oszukujmy się, część rabatów była wprowadzana ze względu nie na decyzję biznesową, tylko polityczną. Więc te zaburzenia powodują, że nie możemy ekstrapolować zdarzeń z całego rynku światowego na to, co na pewno będzie się działo w Polsce, bo przed wyborami jeszcze wiele może się wydarzyć.
MD: No właśnie. Wczoraj Goldman Sachs opublikował dokument, w którym tłumaczył, że Polska ma dużo tańsze paliwo niż w Czechach i na Węgrzech. Tam paliwo jest o kilkanaście eurocentów droższe niż w Polsce. U nas jest jednak tańsze. To wszystko jest kwestia polityczna, kwestia wyborów?
WJ: Mamy duże rozdarcie. Największa spółka paliwowa w Polsce jest pomiędzy działalnością biznesową, która polega na maksymalizacji zysku. Orlen nie powinien być Caritasem, a z drugiej strony jest także pod wpływem politycznym, bo ma stać na straży bezpieczeństwa dostaw i jest traktowana, jako narzędzie polityki energetycznej państwa, które ma się troszczyć o obywatela.
I to rozdarcie jest coraz bardziej widoczne w działalności Orlenu, który musi wybierać między biznesem a względami społecznymi. To być może jest przesłanka do dyskusji o tym, co zrobić z tą sytuacją w przyszłości. Już po wyborach, niezależnie od tego, kto będzie rządził trzeba będzie ustalić, czy Orlen ma być narzędziem bezpieczeństwa energetycznego, czy spółką, która chce zarabiać.
MD: A potem może jeszcze dzielić Orlen i wydzielać z niego- to byłby koszmar, dzielenie teraz takiego giganta…
WJ: Zobaczymy. Na razie jest konsensus polityczny, że dzielenia nie będzie. Koalicja Obywatelska mówi, że nawet, jeżeli przejmie władzę, to nie będzie cofać fuzji.
MD: Wracając jednak do rynku paliw. Rośnie import rosyjskiego LNG do Europy, czyli tej kategorii, która nie jest tak mocno ograniczona przez sankcje. Jednym z największych importerów jest Polska. Skąd taki wzrost udziału Polski w imporcie?
WJ: Polska nie importuje gazu skroplonego LNG. Polska importuje LPG, czyli gaz, który znamy ze stacji paliw. To jest co innego. LNG to jest gaz docierający tankowcami. I rzeczywiście tutaj jest wzrost dostaw rosyjskich. Natomiast LPG nie rośnie. Polacy cały czas dużo sprowadzają tego LPG, liczą na to, że będą unijne sankcje na dostawy LPG. Zresztą, jeśli chodzi o LNG, także Polska jest zwolennikiem sankcji. Ciekawe dane z rynku gazu- to jest strata Gazpromu na sprzedaży gazu.
Rosyjski Kommiersant wyliczył na podstawie danych, które nie są teraz jawne (bo Władimir Putin nie ukrył), że sprzedaż gazu Gazpromu teraz przynosi straty. Gdyby nie przychody ze sprzedaży ropy naftowej, to Gazprom miałby straty w całej grupie. W segmencie sprzedaży gazu ma dziesiątki miliardów rubli straty z tego, że sprzedaje gaz. I to jest dobre podsumowanie.
MD: I tak ten skonsolidowany wynik za drugi kwartał Gazpromu jest już stratą. Po prostu nie jest zyskiem, chociaż pierwszy kwartał jeszcze ze wzrostem.
WJ: Jest 8,5 raza niższy, niż w analogicznym okresie zeszłego roku.
MD: I jeszcze kwestia tej Australii. To jest rzecz, o którą chciałem Pana zapytać, bo trochę nas niepokoiła historia ze strajkiem, który będzie miał miejsce prawdopodobnie w zakładach Chevron w zachodniej Australii. To jest według różnych źródeł od 5 do 10 procent światowych dostaw gazu… LNG?
WJ: Tak, LNG, czyli tego gazu, który np. do gazoportu dopływa, natomiast Chevron nie eksportuje na rynek europejski. I te obawy inwestorów raczej obrazują niestabilność na rynku. To znaczy byle plotka o tym, że może spaść podaż czy to z Australii, czy to bliżej naszej części świata- w Norwegii, powoduje kilkudziesięcioprocentowe wahania na giełdzie, ponieważ inwestorzy boją się po tym, co stało się w kryzysie energetycznym.
Natomiast obiektywne przesłanki są takie, że zdarzenia w Australii nie będą miały wpływu na bezpieczeństwo dostaw w Europie. Mamy rekordowe zapasy gazu, zapełnione w rekordowym czasie po ciepłej zimie. Dzięki udanej dywersyfikacji nie powinno być problemu z dostępnością. Natomiast na giełdzie mamy dużo emocji. Inwestorzy się boją, bo już raz się sparzyli właśnie na działaniach rosyjskiego Gazpromu.
MD: No dobrze, to na koniec jeszcze: Czy ktoś kiedyś próbował policzyć, ile tego gazu z tych magazynów, o których Pan powiedział, starczyłoby nam, gdybyśmy zostali całkowicie odcięci od jakichkolwiek dostaw?
WJ: Gaz ma być gromadzony na 2-3 miesiące dostaw bez importu z zewnątrz i wydaje się, że zapełnione magazyny w ponad 90 procentach w Unii Europejskiej powinny sprawić, że damy sobie radę, gdyby nie płynął do nas gaz przez kilkadziesiąt dni. Natomiast taka sytuacja jest graniczna. Raczej ten gaz spoza Rosji będzie płynął, nawet, jeśli Rosjanie całkowicie zakręcam kurek. Z tym, że oczywiście najczarniejszy scenariusz zakłada, że gdzieniegdzie pojawią się te niedobory, gdybyśmy mieli splot niefortunnych wydarzeń, bo przecież zima wcale nie musi być tak łagodna jak zeszłego roku.
MD: Bardzo dziękuję za Pański czas.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV