ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Naszym gościem będzie teraz Bartosz Ziółek, ekspert rynku chińskiego. Witam bardzo serdecznie.
BARTOSZ ZIÓŁEK, EKSPERT RYNKU CHIŃSKIEGO: Dzień dobry. Tak powiem od razu na to pytanie, bo to faktycznie jest dobrze postawione pytanie. Myślę, że ekonomia chińska traci swoje momentum i to jest istotne patrząc z perspektywy ostatnich paru miesięcy i powinniśmy też to zauważać i w swoich strategiach też uwzględniać.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Jasne. I ja myślę, że my na zachodzie chcielibyśmy wierzyć, że jeśli Chińczycy będą budowali zbyt duże napięcie geopolityczne, próbując rozgrywać ten konflikt między Rosją a zachodem, no to jak zaczniemy wycofywać (mówię my- szeroko zachód), wycofywać produkcję z Chin, to oni to poczują i będą musieli wziąć to pod uwagę i być może zmienić kurs. Dzieje się to właśnie?
BZ: To się wydarzyło. Wydaje mi się, że jesteśmy w absolutnie centrum tego zjawiska. Dlatego że inshoring, czyli to takie przenoszenie mocy produkcyjnej bliżej rynków dystrybucyjnych jest takim centralnym powodem kłopotów Chin. Gigantyczna inwestycja Intela w Polsce to jest jeden z wielu takich przykładów, które najprawdopodobniej bez tego zjawiska by się nie wydarzyła.
To jednocześnie organizuje ten bardzo słaby popyt na produkty eksportowe, więc siłą rzeczy wystarczy dołożyć do tego gigantyczny kryzys na rynku nieruchomości. I to właśnie generuje ten bardzo smutny efekt. Bo warto też zobaczyć, że te 6,7 procenta jest w odniesieniu do lockdownowych Chin. Więc wydawałoby się, że teraz taki kwitnący okres, kiedy wszystko można, rynek jest uwolniony, no to przynajmniej dwukrotny wzrost byłby uzasadniony. A tego wzrostu w tej skali po prostu na horyzoncie nawet najbliższym nie widać.
RM: Kiedyś mówiło się o tym, że jeśli wzrost, dynamika PKB Chin spadnie powyżej poniżej 4,5 a może 4 procent, to zaczną się problemy społeczne, takie o charakterze zamieszek, niezadowolenia społecznego. Chiny się tego obawiają? Chińskie, komunistyczne władze?

BZ: Bardzo ciekawy jest ten przytoczony przez pana przed momentem zestaw artykułów, które rosną i zestaw artykułów, które słabną w sprzedaży. Ja przypomnę, że to były produkty gastronomiczne, sportowe, produkty rozrywkowe, alkohol i wyroby tytoniowe. Czyli wszystkie produkty, które trochę służą do redukcji napięcia społecznego, czy to będzie sport, czy alkohol, czy gastronomia.
A z drugiej strony spadają samochody, produkty biurowe i artykuły codziennego użytku. Ja lubię patrzeć na te wymiary, bo one trochę są opowieścią o tej wewnętrznej, takiej tkance codzienności społecznej.
Ja to bardzo widzę też, na co dzień, bo to napięcie jest olbrzymie, właściwie niemożliwe już do zniesienia. I takie powtarzające się w tym komunikacie, no szokujące dane związane z tym 21,3 procent niezatrudnionych i młodych Chińczyków. To jest coś, co ja widzę wśród studentów (chińskich studentów), jako taki pierwszy sygnał, który zawsze bardzo niepokoi, dlatego że oni powinni wpadając na ten rynek pracy, stanowić taki napęd. I oni powinni tworzyć to momentum. Oni są po prostu przerażeni. I to jest bardzo niepokojące.
CZYTAJ TEŻ: DANE Z CHIN SŁABSZE OD OCZEKIWAŃ
RM: Namęczyli się, uczyli się. Chcieliby teraz odciąć jakiś kuponik od tego. Władze totalitarne jednak, kiedy mają kłopoty, szukają wroga zewnętrznego. To w kontekście tych wszystkich rzeczy, o których mówiliśmy, jesteśmy bliżej ataku Chin na swojego mini-sąsiada, którego nie uważają za osobny kraj? Czy dalej od tego? W sensie, że władze zobaczą, że nie można pogrywać z zachodem, bo jest zbyt wiele do stracenia.
BZ: To jest moja największa obawa. Że za chwilę Chiny po prostu będą potrzebowały przekierować uwagę społeczną w kierunku, który zawsze działa, czyli w kierunku: może nie jest zbyt dobrze ekonomicznie, ale przynajmniej jesteśmy bezpieczni. Ten mechanizm jest prastary, ale tak jak mówię, nadal aktualny. Oby to był Tajwan. Tak odpowiem. Wydaje się, że tutaj ten „taniec” jest już przećwiczony i mniej więcej wszyscy znają kroki. Problem jest taki, kiedy ten kierunek- Tajwan nie wystarczy. To wydaje mi się, że wtedy będzie dużo większy kłopot dla świata.
RM: Może nie wystarczyć? Może się pojawić coś innego? Co by to było?
BZ: Myślę, że ten konflikt, który w jakimś sensie jest odbity na Ukrainie, czyli konflikt amerykańsko-chiński, jest nadal na mapie potencjalnych możliwości i wielu, wielu Chińczyków, którzy przyglądają się takim ruchom chińskich władz też pokazują, że to jest możliwy scenariusz, może oczywiście nie w formie takiej wielkoformatowej wojny, ale takiego przyspieszenia. Myślę, że to tutaj może się dużo wydarzyć.
RM: Bartosz Ziółek, ekspert rynku chińskiego. Następnym razem porozmawiamy o tym, czego być może nie będzie już można stamtąd sprowadzić. A może taniej będzie można? Dziękuję serdecznie. Udanego tygodnia.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV