MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: A problem z cenami prądu widzą już bardzo dobrze, między innymi przedsiębiorcy z regionów turystycznych. Z nami jest Ryszard Mizera, restauracja U Jakuba w Pruszczu Gdańskim. Dzień dobry.
RYSZARD MIZERA, RESTAURATOR, RESTAURACJA U JAKUBA: Dzień dobry.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Panie Ryszardzie. Rozmawiałem z osobami, które odwiedzały w miniony weekend między innymi nasze Mazury. I skarżyły mi się, że trudno było im zjeść obiad w restauracji, bo w miejscowościach turystycznych już sezon się zakończył, nawet został zamknięty wcześniej ze względu na wysokie ceny energii i innych kosztów, które wzrosły w tym sezonie. Dlatego bardziej opłaca się zamknąć restaurację przed końcem de facto sezonu, niż ciągnąć do samego końca września. Jak to wygląda w Pana okolicy? Czy widzi Pan (to) czy ma Pan taką obserwację?
RM: No, chcę powiedzieć, że sytuacja nie jest najlepsza, ponieważ wzrost kosztów opłat w porównaniu z rokiem ubiegłym jest bardzo duży i jeśli (…) tu chodzi o gaz (taryfę) gazową, to jest w granicach 300% do góry. Jeśli chodzi o energię elektryczną, pracujemy jeszcze na starej umowie i ona obliguje nas do końca roku i wynosi tam 350 złotych za megawatogodzinę. Oferowane obecnie dla nas ceny to są na poziomie 2600-3400 za megawatogodzinę, więc to są absurdalne ceny. Musimy się uciekać teraz do zawarcia umów bezpośredniego zakupu jako, ceny hurtowe. Są firmy, które pomagają w tym i będziemy z tego korzystali. Wówczas minimalna cena, obecnie – ta hurtowa na giełdzie, to jest około tysiąca złotych za megawatogodzinę. Niemniej jednak skłania nas to poważnie do przemyśleń co robić dalej, skoro koszty utrzymania firmy są bardzo duże. My prowadząc lokal o powierzchni 800 metrów kwadratowych; trzeba zdawać sobie sprawę, jakie są opłaty. Opłaty roczne to jest mniej więcej 25 tysięcy złotych miesięcznie. To są wypłaty na pensje, podatki i etc. Te podwyżki nie są ustabilizowane i trwałe, ale nie wiemy jeszcze, jaką cenę otrzymamy, a jak otrzymamy ją po prostu zbyt wysoką, to będziemy musieli przynajmniej połowę lokalu zamknąć, bo nie będziemy w stanie tak utrzymać kosztów i z tego, co mamy na dzisiaj do zarobienia. Podwyższanie cen produktów, które sprzedajemy ma jakąś granicę, bo ludzie niestety, ale patrzą na to, co im w portfelu zostaje. A wiadomo, że restauracja jest elementem końcowym. (Odwiedzania-spotkania)
MD: Ile osób zatrudniacie?
RM: My zatrudniamy 10 osób. Także generalnie nie jest to ani dużo, ani mało, ale średnio na tą powierzchnię lokalu i te możliwości, które musimy mieć to jest mniej więcej tak: Mamy koszty stałe takie, jak: opłaty za działalność gospodarczą, to jest 21 tys. rocznie, za alkohol – koncesja 4000, no i wypłaty na poziomie 25. Energia elektryczna do tej pory po starych cenach to średnio wypada nam 3000 złotych. To, co oferują nam spółki takie, jak Energa, PGE na nowy rok i nowe opłaty są niedopuszczalne. 2,60 czy 3,40 za kilowatogodzinę nie wchodzi w rachubę w ogóle do utrzymania tego poziomu…
MD: A myślał Pan o tym…? Lepiej byłoby wytłumaczyć niektórym naszym widzom, którzy też nie zdają sobie sprawy, jakie są koszty w gastronomii. Powiedzmy sobie szczerze: to jest Pana specyfika. Każdy operuje w swojej branży. O ile trzeba byłoby podnieść cenę jakiegoś produktu? Piekarz z którym rozmawiałem mówi że wie, że jeżeli miałby kupować węgiel za 3 tysiące złotych za tonę, to wtedy bochenek chleba Baltonowskiego kosztowałby 20 złotych. Jak to wygląda u Pana? Czy próbował Pan policzyć ile by kosztował, dajmy na to kotlet schabowy?
RM: Dobre pytanie… Ale generalnie rzecz biorąc z tego, co widzę tutaj na wskaźnikach, jeśli chodzi o wartości energii elektrycznej i gazu, to podwyżka powinna wynosić przynajmniej 120 proc. To jest po prostu niemożliwe, żeby ktoś na dzisiaj płacąc za kotlet schabowy 44 zł zapłacił 120 zł. Absolutnie takiej możliwości nie ma. Będziemy musieli coś zrobić – czy ograniczając powiedzmy no sensu stricto ogrzewanie, czy zużycie energii elektrycznej poprzez inne elementy takie wprowadzane, jak na przykład z konieczności fotowoltaika, czy powiedzmy nawet wspierając się agregatem prądotwórczym. Zobaczymy po prostu, jak to w kalkulacji naszej ogólnej wyjdzie i zobaczymy, czy będzie można te ceny utrzymać. Niemniej jednak widzimy już na wstępie, że nie będzie to możliwe. I wzrost cen konsumpcji wzrośnie na poziomie do 30%. No oczywiście obroty spadają i nasze dochody maleją i będziemy może żyli na „przetrwanie” raczej. Ale już nie jako firma, która prowadzi jakiś biznes, ma dochody. I tak to właśnie niestety…
MD: Panie Ryszardzie, oby to był tylko jakiś, że tak powiem, kryzysowy sezon. Chociaż z tego co widzimy, to już jest chyba trzeci rok takiego kryzysowego sezonu. To też nie jest pierwszy raz, kiedy my rozmawiamy. To co? Szykuje nam się, nam się zimne i ciemne jedzenie potraw? Może komuś się to nawet spodoba? Chociaż u Was, patrząc na salę jadalną jest tam kominek… Więc o tyle szczęśliwie może w tym wszystkim, że będzie możliwość ogrzania…
RM: No tak, to się zgadza…
MD: Ale to rzeczywiście humor przez łzy… Musimy kończyć. Bardzo Panu dziękuję za tę wypowiedź. Ciekaw jestem czy nasi widzowie 120 złotych za kotlet schabowy by przyjęli? Proszę pisać na redakcja@biznes24.pl albo kontakt@biznes24.pl. Ryszard Mizera, Restauracja U Jakuba w Pruszczu Gdańskim. Był naszym gościem. Bardzo dziękuję za rozmowę.
RM: Dziękuję bardzo.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV