BINANCE BYŁA PRALNIĄ BRUDYNYCH PIENIĘDZY

Binance, największa giełda kryptowalut była pralnią brudnych pieniędzy. Changpeng Zhao, czyli założyciel giełdy kryptowalut, zgodził się ustąpić ze stanowiska dyrektora generalnego oraz przyznał się do „naruszenia wymogów dotyczących przeciwdziałaniu praniu pieniędzy”. A wszystko to w ramach ugody, w zawarciu której pośredniczył amerykański Departament Skarbu. Zhao usłyszy zarzuty karne, zaś firma zapłaci ponad 4 mld dolarów kary.

Ugoda jest wynikiem wieloletniego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w sprawie uchybień Binance dotyczących przepisów przeciwko praniu brudnych pieniędzy i innych przestępstw finansowych.

Podczas prowadzonego dochodzenia, amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Gier oraz prokuratura wykazały, że Binance świadomie przyjmowała pieniądze i obsługiwała klientów objętych sankcjami. Chodziło m.in. o osoby z Rosji, Koreii Północnej ale też pedofili czy terrorystów z Al Kaidy, Państwa Islamskiego czy Hamasu.

CZYTAJ TEŻ: SPADKI NA WALL STREET

Giełda mimo że miała wiedzę o tym, kto uczestniczy w handlu kryptowalut za pośrednictwem jej platformy nie przekazywała tych informacji do amerykańskich organów ścigania.

Jak powiedział podczas konferencji prasowej amerykański prokurator generalny Merrick Garland, wiedza o nielegalnych transakcjach była tak powszechna, że jeden z jej pracowników żartował, że slogan reklamowy Binance powinien brzmieć: „Jeśli pranie pieniędzy z narkotyków jest dla ciebie zbyt trudne w tych czasach – przyjdź do Binance”.

Według amerykańskiej prokuratury, obsługa przestępców i osób wpisanych na listę sankcyjną pozwoliła Binance stać się największą giełda kryptowalut na świecie.

W ramach ugody Changpeng Zhao, założyciel giełdy i jej prezes przyznał się do winy i zrezygnował ze stanowiska szefa giełdy. Jednocześnie zgodził się zapłacić 50 ml dolarów. Dodatkowo Binance będzie musiała łącznie zapłacić 4,3 mld dol. kary. Jest to jedna z największych kar dla korporacji w historii USA.