ROMAN MŁODKOWSKI, BIZNES24: Mamy przed sobą realne zagrożenie latami spowolnionego wzrostu. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury, informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce w lipcu spadł w Polsce o pół punktu procentowego do 154,7 punktu – podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych, które ten wskaźnik opracowuje. BIEC podaje, że od siedmiu miesięcy wskaźnik wyprzedzający koniunktury, informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, nie zmienia istotnie swojej wartości.
„Ale to, co budzi prawdziwy niepokój, to fakt, że w ciągu ostatnich ponad 30 lat polska gospodarka wielokrotnie zwalniała lub nawet ocierała się o recesję, ale jak do tej pory wracała na ścieżkę szybkiego wzrostu, dzięki czemu doganiała najbardziej rozwinięte gospodarki Europy. Obecnie zagraża jej wieloletnie spowolnienie tempa rozwoju. Od początku 2018 r. trend rozwojowy uległ wyraźnemu wypłaszczeniu, zdecydowanie poniżej potencjału gospodarki”– czytamy w raporcie BIEC.
A naszym gościem będzie teraz prof. Maria Drozdowicz-Bieć, która stworzyła Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Witam bardzo serdecznie.
MARIA DOROZDOWICZ-BIEĆ, BIURO INWESTYCJI I CYKLI EKONOMICZNYCH BIEC: Witam pana, witam Państwa.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
RM: Pani profesor, ale zanim pójdziemy dalej w rozmowie o tym, co nas może czekać, to ja mam takie pytanie trochę z kategorii definicyjnych. A czym jest właściwie ten potencjał gospodarki? Jeśli gospodarka rozwija się w jakimś tempie, to skąd właściwie wiemy, że mogłaby się była rozwijać szybciej, gdyby nie rozwijała się wolniej? O, tak to wygląda z zewnątrz.
MD-B: Ta definicja potencjału gospodarki, ją stworzyli ekonomiści po to, żeby właśnie wiedzieć, na ile wszystkie zasoby w gospodarce, które są do jej dyspozycji, są wykorzystane. To jest oczywiście pojęcie teoretyczne, ale je stworzono po to, żeby mieć taki punkt odniesienia w stosunku do tego, jak rozwijamy się obecnie.
Czyli się przyjmuje, że gospodarka rozwija się zgodnie ze swoim potencjałem, to znaczy, że: cała siła robocza jest wykorzystana, że wszelkie zasoby finansowe, które może gospodarka wykorzystać są zaangażowane w procesy gospodarowania, że innowacyjność, która jest zasobem takim intelektualnym gospodarki, również jest wykorzystywana. Te wszystkie zasoby, czyli kapitał, praca i zasoby materialne w postaci technologii, maszyn, urządzeń, że one są zaangażowane na sto procent.
Oczywiście te sto procent to jest wyłącznie teoretyczne pojęcie, bo w żadnej gospodarce tego stuprocentowo się nie wykorzystuje. W okolicach boomów, wielkiego rozgrzania gospodarki to jest blisko sto procent. Ale ta definicja została stworzona nie tak sobie po prostu, tylko właśnie po to, żeby określić, w którym miejscu my się znajdujemy.
I obecnie my się znajdujemy bardzo, bardzo daleko od tego potencjału. Ktoś mógłby powiedzieć: mamy bardzo niską stopę bezrobocia.
Oczywiście, ale mamy brak fachowców, prawda to jest to i możemy powiedzieć, że ten zasób pracy, którym nasza gospodarka, nasze społeczeństwo dysponuje, jest właściwie w stu procentach wykorzystany. Ale mamy braki. Pracodawcy ciągle narzekają. Co prawda teraz już nie narzekają na niedostępność w ogóle siły roboczej, ale narzekają na brak dostępności do wysoko kwalifikowanych pracowników.
I to jest istotne ograniczenie po stronie rynku pracy. Musimy tych pracowników znaleźć. Nieważne, czy to będą własne, narodowe zasoby, czy to będą ludzie zaimportowani z zewnątrz gospodarki. To samo, jeśli chodzi na przykład o zasoby finansowe. Giełda utraciła całkowicie, można powiedzieć, swoją taką podstawową funkcję, czyli finansowanie rozwoju firm. Dlatego, że dominują w niej wielkie przedsiębiorstwa, przedsiębiorstwa państwowe, czyli z udziałem większościowym spółek Skarbu Państwa. I ta reprezentatywność giełdy jest bardzo wątpliwa w moim odczuciu, ale przede wszystkim utraciła ona…
RM: …Ona odzwierciedla strukturę polskiej gospodarki, gdzie jest bardzo niewiele wielkich firm, a z tych wielkich firm to właściwie te największe to są państwowe. No, znaczy one są takie niby prywatne, no, ale są kontrolowane dosyć ściśle przez państwo.
MD-B: Tak. I to jest bardzo zła struktura…
RM: To odzwierciedla giełda. Ona odzwierciedla strukturę gospodarki.
MD-B: Ona odzwierciedla strukturę gospodarki. Ale to, co pan redaktor powiedział, że właśnie dominują wielkie przedsiębiorstwa z dominującym udziałem Skarbu Państwa- to jest wadliwa struktura. I ciągle mamy coraz większe zakusy do upaństwowienia tych spółek para państwowych czy para prywatnych i rozszerzania udziału państwa w giełdzie. Ona traci swój rynkowy charakter.
RM: Tak, ale są też oczywiście tacy, którzy by powiedzieli, że spojrzenie Pani profesor jest spojrzeniem liberalnym, no, bo w gospodarce takiej jak Polska z jej historią, skalą prywatnego kapitału, tej kapitalizacji prywatnych majątków, to po prostu w zasadzie oprócz tych wielkich firm państwowych nikt nie jest w stanie uzyskiwać skali pozwalającej konkurować w ujęciu międzynarodowym.
Ale to byłaby dyskusja, która poszłaby w nieco inną stronę. Ja bym chciał jeszcze popatrzeć przez moment na ten wskaźnik wyprzedzający koniunktury, który Państwo opracowują. Bo on przeszedł taki punkt 150 punktów, jeśli dobrze rozumiem. W końcu 2015… no tak, na początku 2014 roku, piął się jeszcze do 2018, no i potem wszedł w taki trochę trend boczny. No, potem była pandemia, więc jest spadek. Później było odbicie i teraz znowu wróciliśmy mniej więcej w okolice tych 150 punktów. Jakie są przyczyny, że ten wskaźnik nie pokazuje już wzrostu?
MD-B: No podstawowa przyczyna, taka systemowa, to jest właśnie mały udział inwestycji. Przedsiębiorstwa nie chcą inwestować. Myśmy mieli przez lata bardzo wysoki napływ inwestycji zagranicznych, one były takim kołem zamachowym. Małe firmy również się w miarę swoich możliwości rozwijały. Część firm wchodziła na giełdę, bo mieliśmy dodatni bilans wejść i wyjść na giełdę i to było źródło pozyskania kapitału. W tej chwili inwestycje do 2017 roku, ich udział w tworzeniu PKB spada.
To nie jest poziom inwestycji, który by gwarantował rozwój firm i ich ekspansję, pozyskiwanie nowych technologii, które są kosztowne. Wysokie stopy procentowe nie zachęcają do korzystania z kredytu bankowego w finansowaniu tych inwestycji, a jednocześnie taki ogólny klimat, który przedsiębiorcy mają wokół siebie, czyli niespójne przepisy prawa podatkowego, generalnie niespójne przepisy, ciągłe zmiany przepisów – to wszystko nie zachęca do inwestowania.
To raczej zniechęca. I niski poziom inwestycji to jest podstawowa, taka długookresowa przyczyna braku tego trendu rozwojowego. Braki na rynku pracy, a w szczególności tych pracowników o wysokich kwalifikacjach to jest kolejna, systemowa przyczyna braku rozwoju. Jeżeli nie mamy dobrej kadry, to trudno jest nawet inwestować w nowoczesne technologie, jeżeli nie będzie komu pracować przy tych nowoczesnych technologiach. Jednocześnie wszelkie działania zniechęcające do podnoszenia kwalifikacji.
Ogromna dyskusja przetoczyła się wśród ekonomistów na temat, jaka powinna być ta płaca minimalna. Ale nikt na świecie nie zaeksperymentował, gdzie płaca minimalna przekracza 50 procent płacy średniej. I do tej średniej, która jest zawyżona, dlatego, że ona dotyczy największych przedsiębiorstw…
RM: Pani profesor, tu musimy postawić kropkę ze względu na czas. Ale wrócimy do tej rozmowy.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 11.99 zł za miesiąc, 99 zł za roczny dostęp przez stronę