MARCIN DOBROWOLSKI, BIZNES24: Proces dezinflacji, czyli hamowania wzrostu cen, może w najbliższych miesiącach tracić impet. Wskaźnik przyszłej inflacji prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w sierpniu obniżył się o 1,3 punktu miesiąc do miesiąca do 84,7 punktu. I był to najmniejszy spadek w ciągu ostatnich 5 miesięcy- podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Jak zauważa biuro, po raz pierwszy od lutego ubiegłego roku odsetek ankietowanych konsumentów spodziewających się dalszego wzrostu cen spadł poniżej 80 procent.
Niewiele poniżej 80 procent, ale jednak zmniejszyła się również przewaga przedsiębiorców zamierzających podnosić ceny nad tymi, którzy planują je obniżać. Obecnie sięga ona około 5 punktów procentowych wobec ponad 26 przed rokiem. Kto będzie obniżał ceny? Ta tendencja dominuje wśród firm dużych i średnich. W podziale na branże, największych obniżek spodziewać się można w przemyśle przetwórstwa ropy naftowej, gdzie dotychczas ceny wzrosły o blisko 30 procent w ciągu roku oraz w przemyśle drzewnym i papierniczym. Chęć do podnoszenia cen najczęściej wyrażają przedstawiciele firm odzieżowych oraz wytwórcy żywności.
Ze względu na znaczący udział wydatków na żywność w koszyku inflacyjnym, (przypomnę to jest ponad 27 procent) to właśnie dalsze podwyżki tej kategorii: żywności, mogą podtrzymywać uporczywie wysoką inflację w kolejnych miesiącach.
Z nami jest prof. Maria Drozdowicz-Bieć z Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Dzień dobry Pani profesor.
MARIA DOROZDOWICZ-BIEĆ, BIURO INWESTYCJI I CYKLI EKONOMICZNYCH BIEC: Dzień dobry, witam pana, witam Państwa.
TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ
NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24
MD: Zacznijmy od tej „uporczywie wysokiej inflacji”, która może zamieszkać w naszym polskim domu na najbliższe miesiące. Uporczywie wysoka, to znaczy jaka? Bliska 10%? Przekraczająca 10%?
MD-B: To jest w okolicach 10%. Każda inflacja im bardziej oddala się od celu jaki sobie bank centralny stawia (w tym przypadku, to jest maksymalnie 3,5%) no to już jest wysoka wtedy, kiedy zbliżamy się do 10, no to już jest uporczywie wysoka inflacja. I tu jest ważne, ile ona trwa. Dlatego, że im bardziej ona się zagnieździła w naszym otoczeniu gospodarczym, tym trudniej się z nią walczy. Dlatego, że uczestnicy rynków wkalkulowują sobie w swoje strategie ten przyspieszony wzrost cen. I to jest niebezpieczne zjawisko.
MD: Jak długo ona może z nimi pozostać? Jeżeli spojrzymy na cel Narodowego Banku Polskiego, on oczywiście wskazuje na dojście do celu inflacyjnego gdzieś w perspektywie za 2025 rokiem. Ale ta uporczywość, najbardziej męcząca, dusząca gospodarkę część wysokiej inflacji, ona jak długo może z nami trwać?
MD-B: Ja bym się przybliżała tutaj w kierunku tych 2 lat. NBP pewnie przejawia dosyć duże pokłady optymizmu, natomiast ona się kumuluje. Nawet, jeśli ona będzie w okolicach 5 procent, to to są skumulowane efekty: straty, które ponoszą konsumenci, jeśli chodzi o swoje oszczędności, jeśli chodzi o wartości swojego majątku, jeśli chodzi o swoje wynagrodzenia.
Także tutaj nagła zmiana i zejście np. do poziomu 5 procent rok do roku poprzedniego, no to trzeba pamiętać też o tej przeszłości, że to się nam skumulowało przez wiele, wiele lat.
Dlatego to dojście do tego poziomu niższej inflacji, ono musi nastąpić, a potem jeszcze utrwalić się w gospodarce. Także z tą uporczywością inflacji to naprawdę my jesteśmy skazani, no trzeba mówić o horyzoncie kilkuletnim: 2-3 letnim. No nie sądzę, żeby dłużej. To wszystko też zależy od polityki gospodarczej, ale 2-3 lata, no to to jest taka perspektywa niezbyt zachęcająca dla przeciętnego konsumenta i dla przedsiębiorcy, któremu trudniej kalkulować koszty, który ma mniejszy potencjał do zaciągania kredytu i tak dalej. To są konsekwencje daleko idące dla gospodarki.
MD: Czyli łącznie będziemy mieć około 5 lat wysokiej inflacji w Polsce? 5 lat. Kiedy zsumujemy kalendarzowo to ten okres to… Czy możemy go porównać z jakiegokolwiek innego okresu w naszej najnowszej historii gospodarczej, czy wskazać jakiś okres, w którym właśnie mieliśmy wysoką inflację, która zjadała wynagrodzenia i oszczędności Polaków w takim tempie?
MD-B: To można porównać tylko z okresem transformacji, czyli z pierwszą połową lat dziewięćdziesiątych, ale wtedy sytuacja była zupełnie inna, jeśli chodzi o skuteczność tej walki. Dlatego, że myśmy wtedy widzieli ten niezwykle szybki zjazd inflacji od jej szczytu, ale ona jednak przecież jeszcze w połowie lat 90 utrzymywała się na poziomie dwucyfrowym. Także ten okres obecny to można porównać z pierwszą połową lat 90, ale tak jak mówię, różnica jest zasadnicza, jeśli chodzi o metody walki. Wtedy ta walka była zdecydowana. Wtedy oczywiście społeczeństwo cierpiało, bo nie ma innego sposobu walki z inflacją, jak tylko ograniczyć konsumpcję. Ale ten kierunek był bardzo jednoznacznie określony i zdeterminowany. Natomiast tutaj no, mamy takie, że no: „zrekompensujemy wam inflację…” Zrekompensujemy wam inflację to jednocześnie oznacza, że dosypiemy trochę więcej pieniądza i w związku z tym obudzimy tą inflację, albo przynajmniej ograniczymy tempo jej spadku. Także determinacja walki jest zupełnie inna wtedy i teraz.

MD: Ta inflacja, Pani profesor- ona będzie mniej bolesna, ale dłużej trwać, tak jak chorobę sobie można też leczyć.
MD-B: Ja nie wiem czy mniej bolesna, panie redaktorze…
MD: …Troszeczkę mniej, bo nadal będzie bardzo, bardzo nas bolało. Ale ja muszę jeszcze inne pytanie pani profesor zadać. Muszę zadać pytanie o wartość polskiego złotego. Bardzo Panią proszę. Proszę spróbować powiedzieć, jaką wartość złotego z 2021 roku, kiedy inflacja wyrwała się z spod kontroli, może mieć złoty w 2026, (kiedy jak dobrze pójdzie) dotrzemy do celu inflacyjnego?
MD-B: Panie redaktorze, kiedyś zapytano Alana Greenspana podczas przesłuchań w Senacie, kiedy dolar zaczął tracić po raz pierwszy wobec euro; zapytano go o to, co bank centralny robi i czy robi jakieś badania. Alan Greenspan odpowiedział wówczas, że wydaliśmy ogromne pieniądze na to, żeby poznać, od czego zależy kurs dolara względem innych walut. I były to najgorzej wydane pieniądze na badania. Więc jeżeli pan redaktor mnie pyta o kurs złotego w horyzoncie dwuletnim, to ja powiem panu, że nie wiem.
Jeżeli popatrzę na historię- taką bardzo długą, to on jest względnie stabilny. W związku z tym ja nie przewiduję, żeby w przeciągu dwóch lat tutaj złoty albo się bardzo umocnił, albo bardzo osłabił w stosunku do euro i do dolara, w stosunku do swojej wieloletniej średniej.
MD: A jeżeli chodzi o skumulowaną inflację, czyli jego wartość?
MD-B: Jeśli chodzi o skumulowaną inflację, to ma Pan redaktor na myśli oszczędności- wartość złotową naszych oszczędności i naszych dochodów. To tutaj oczywiście to my stracimy blisko 50% w przeciągu tych lat- tych pięciu lat. Nawet, jeżeli ona będzie spadała.
Ja sądziłem, że pan redaktor mnie pyta o kurs złotego. Jeśli chodzi o wartość naszych oszczędności i naszych dochodów, to to będzie blisko 50 procentowy spadek naszych oszczędności i naszych dochodów. Proszę pamiętać jednak, że mamy bardzo specyficzną sytuację, jeśli chodzi o rynek pracy. I tutaj brak pracowników, on prawdopodobnie będzie powodował, że te żądania płacowe przynajmniej częściowo będą zaspokajane, bo w ostatnich dwóch latach mieliśmy dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń i one bardzo często były powyżej inflacji. Także jakaś rekompensata w wynagrodzeniach, a w konsekwencji również i w oszczędnościach będzie następowała, ale w sumie skumulowana, ona w tej chwili już jest, blisko 40%, więc zakładając, że inflacja będzie spadała, to dojdziemy prawdopodobnie w okolice 50 procent utraty wartości naszych złotowych zasobów.
MD: Pani profesor, ja nie mogę się powstrzymać przed dodaniem Pani jeszcze jednego pytania, bo warto definiować sobie różne pojęcia. Ile to jest w ekonomii „prawie”?
MD-B: Prawie… Czasami „prawie” robi dużą różnicę.
MD: No właśnie, chciałem zapytać o ostatnie 4 miesiące a one się prawie nie zmieniły…
MD-B: Przepraszam, jeśli pan by policzył skumulowaną inflację od jej ostatniego dna, to ona sięga 40 procent. Nawet, jeżeli ta inflacja spadnie w okolice w przeciągu perspektywy najbliższych dwóch lat do okolic 6 procent w skali roku, (rok do roku) no to wówczas to nam dojdzie do tych blisko 48-49. To wszystko zależy od tempa, w jakim te ceny będą rosły, nieco niższym tempem, ale dalej będą rosły. Czyli to nam dojdzie do okolic 47-48. Nie sądzę, żeby 50. Ale to też jest prawdopodobne. Jeżeli zostanie pobudzona konsumpcja i ta inflacja nam odbije, czyli, że nie będzie wynosiła tak, jak teraz w okolicach 11 procent, a wróci do 13 na przykład. To wtedy ta kumulacja następuje.
MD: Cieszmy się chwilą, bo nasze oszczędności tracą na wartości i ze złotówki mamy 50 groszy; po pięciu latach będziemy mieć, bo jeszcze nie mamy. Więc może cieszmy się tą sytuacją, jaka teraz jest.
MD-B: Na razie nie mamy, tak…
MD: Prof. Maria Drozodowicz-Bieć, Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych BIEC była naszym gościem. Bardzo Pani dziękuję za rozmowę.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV