Autopromocjaspot_img

Data:

UDOSTĘPNIJ

BĘDZIE ODBICIE INWESTYCYJNE W POLSCE? (ROZMOWA)

Powiązane artykuły:

DOMINIK CIERPIOŁ, BIZNES24: Panie doktorze, spotykamy się w dniu, w którym GUS poinformował o dosyć kiepskich danych, jeśli chodzi o sprzedaż detaliczną. Niektórzy mówią, że to efekt powodzi, ale też pamiętam jak analitycy na naszej antenie mówili, że niektóre spółki, te detaliczne zyskują. Zyskają na tym, co się dzieje, przynajmniej krótkoterminowo, na powodzi. Jak pan odczytuje te dane? Co się dzieje, jeśli chodzi o ten silnik konsumencki?


TO JEST AUTOMATYCZNA TRANSKRYPCJA ROZMOWY PRZEPROWADZONEJ

NA ANTENIE TELEWIZJI BIZNES24


JAKUB BOROWSKI, CRÉDIT AGRICOLE BANK POLSKA: Tu mamy nałożenie dwóch czynników. Jeden czynnik to jest taki fundamentalny związany z faktem, że przy wzroście inflacji i przy stabilnej dynamice płac mamy do czynienia z wyhamowaniem wzrostu realnego funduszu płac, czyli tego wszystkiego, co gospodarstwa domowe mogą przeznaczyć na zakupy. No i to jest czynnik, który nam tłumaczy spowolnienie wzrostu konsumpcji i sprzedaży detalicznej również w pewnym dłuższym horyzoncie.

Natomiast to tąpnięcie oczywiście musi być wyjaśnione przez inne czynniki, bo ten czynnik działa stopniowo i to tąpnięcie jest bardzo duże. Spadek sprzedaży detalicznej miesiąc do miesiąca o 6% po odsezonowaniu to takie rzeczy zdarzały się tylko w warunkach bardzo silnych wstrząsów. My takiego silnego wstrząsu nie mieliśmy ani w wymiarze globalnym, ani w wymiarze ogólnokrajowym.

Jedynym wstrząsem, z jakim mieliśmy do czynienia we wrześniu była oczywiście powódź. Ale tu nawet nie tyle chodzi o zmniejszenie wydatków na terenach zalewowych – na tych terenach, które ucierpiały, ale fakt, że powódź przykuwała naszą uwagę w tym czasie. To mogło mieć też pewne znaczenie dla wydatków gospodarstw domowych, dla ich aktywności. Takiej mobilności też w tym czasie. Plus oczywiście mniejsza mobilność związana z mniejszym napływem turystów. Tam generalnie napływ turystów też generuje popyt na towary sprzedawane w sklepach detalicznych, tych, które są uwzględniane w ramach sprzedaży.

Więc, no takie mamy podejrzenie, że w dużym stopniu to powódź decydowała o tym, że mamy to tąpnięcie. Jeżeli ta ocena jest poprawna, no to mamy niską bazę i od tej niskiej bazy się odbijemy w kolejnym miesiącu, czyli w październiku, jeżeli tak będzie. I potem w dłuższej perspektywie w całym tym szeregu zobaczymy to tąpnięcie we wrześniu i odbicie w kolejnych miesiącach, no to znaczy, że ta hipoteza z powodzią i jej wpływem na sprzedaż jest uprawniona.

DC: Konsumpcja to jeden z silników, Ten drugi to inwestycje. Pan tutaj miał wykład dotyczący boomu inwestycyjnego w drugiej połowie przyszłego roku. Nie ma Pan jednak wrażenia, Panie doktorze, że ten boom inwestycyjny, jaki by nie był, będzie głównie oparty o unijne pieniądze? Mam tutaj na myśli fakt, że jesteśmy w procedurze nadmiernego deficytu.

Dzisiaj rząd debatuje o powołaniu rady fiskalnej. Te wszystkie wydatki, czysto takie rządowe, państwowe rozumiem, będą ograniczone w przyszłym roku i będziemy mogli liczyć tylko na ten boom związany z funduszami unijnymi.

JB: To mamy uwzględnione w tej prognozie, oczywiście, to znaczy kontrybucja inwestycji publicznych, które w dużym stopniu są współfinansowane ze środków unijnych, w tym KPO, który nam się rozkręca i ten napływ środków z KPO będzie coraz silniejszy. A tam, przypominam, jest twardy deadline, bo przecież trzeba się wyrobić z wykonaniem i z wydatkowaniem tej części grantowej przynajmniej do sierpnia 2026.

No, to będą czynniki, które będą dynamizowały te inwestycje publiczne. To też nie będzie jakiś bardzo wysoki wzrost inwestycji w przyszłym roku, no ale on będzie szybszy niż wzrost PKB. Stąd jeśli ten wzrost się utrzyma w roku 2026, a moim zdaniem są na to spore szanse, również ze względu na środki publiczne, ale nie tylko, bo będą dochodzić też inwestycje firm, inwestycje mieszkaniowe, no to wszystko to razem będzie oznaczało, że przed nami dwa lata relatywnie szybkiego wzrostu inwestycji. Więc taki boom inwestycyjny najprawdopodobniej w Polsce będzie miał miejsce.

Trudno oczekiwać oczywiście w tej sytuacji bardzo szybkiego wzrostu inwestycji firm. Te inwestycje firm spadają w tej chwili rok do roku. One zaczną się stopniowo podnosić w roku przyszłym. Ale sytuacja firm, jeśli chodzi o stopień wykorzystania mocy wytwórczych, firmy mają wciąż moce wytwórcze, relatywnie wysokie, niewykorzystane, które mogą wykorzystać w sytuacji, w której popyt wzrośnie.

A to oznacza, że dzisiaj nie ma dziś i w najbliższych miesiącach nie będzie jakiegoś dużego popytu na środki trwałe ze strony firm, bo nadal ewentualnie zwiększony popyt mogą obsłużyć tym majątkiem produkcyjnym, który mają. Więc tak, zdecydowanie inwestycje publiczne będą tym głównym czynnikiem dynamizującym inwestycje ogółem w najbliższych latach.

DC: A co się będzie działo w małych i średnich przedsiębiorstwach? Bo jakiś właściciel firmy może Pana słuchać i pomyśli sobie: o, fajnie, będzie boom inwestycyjny. Ale z drugiej strony też mieliśmy dane gusu – chyba dwunasty miesiąc spadku zatrudnienia. I taki przedsiębiorca sobie myśli: cały czas rosną mi koszty pracy, a w przyszłym roku być może jeszcze wszystkim pracownikom będę musiał ozusować umowy. Więc to chyba są czynniki ryzyka i to nie będzie ciekawy okres?

BĘDZIE ODBICIE INWESTYCYJNE W POLSCE? (ROZMOWA)
źródło: BIZNES24

JB: No, to z pewnością są czynniki ryzyka i dlatego jesteśmy bardzo ostrożni, jeżeli chodzi o prognozowanie wzrostu gospodarczego w przyszłym roku. My nie mamy jakichś wysokich prognoz. Prognoza na poziomie 3,5% wzrostu PKB w przyszłym roku przy założeniu oczywiście, że mamy do czynienia z ożywieniem za granicą – to jest prognoza ostrożna. To jest taka prognoza z taką umiarkowaną dawką optymizmu.

Jeżeli chodzi o małe firmy, no to tutaj musimy popatrzeć na perspektywy popytu. Małe firmy generalnie to nie są eksporterzy, małe firmy to raczej są firmy, które zaspokajają popyt konsumpcyjny. Popyt konsumpcyjny, pomijam to wydarzenie wrześniowe, które traktujemy jednak jako krótkotrwałe odstępstwo od tendencji, które obserwujemy, popyt konsumpcyjny będzie rósł. On będzie spowalniał w najbliższych kwartałach, ale on będzie rósł.

Czyli to otoczenie związane z popytem konsumpcyjnym dla małych firm będzie korzystne. Oczywiście presja kosztowa będzie, bo będzie wzrost płacy minimalnej dalszy, bo mogą rosnąć inne koszty działalności przedsiębiorstw, o których pan redaktor wspomniał. No i w takiej sytuacji niestety powstaje zawsze presja na wzrost wydajności. Niektórzy przedsiębiorcy mogą powiedzieć: ja już nie jestem w stanie zwiększać wydajności. Oby było takich firm jak najmniej, które nie mają już rezerw. Te rezerwy często są. One się ujawniają właśnie w warunkach takiej presji.

Sztuczna inteligencja, która dotyczy oczywiście raczej większych firm a nie mniejszych, ale wielu firm usługowych, również świadczących różne usługi to jest taki czynnik, który będzie nam zwiększał produktywność w dłuższej perspektywie. Tak, że no to jest tak w gospodarce, że mamy wstrząsy, mamy szoki, które oddziałują na firmy i firmy, próbują się bronić, próbują zwiększać wydajność, obniżać jednostkowe koszty po to, żeby utrzymać się na rynku.

Ale myślę, że w sytuacji, w której wzrost gospodarczy będzie w okolicach 3,5% to będzie wciąż generalnie otoczenie sprzyjające. To nie będzie stagnacja gospodarcza przy jednocześnie rosnących kosztach, tylko to będzie jednak sytuacja, w której popyt będzie rósł. W takim środowisku firmom będzie jednak trochę łatwiej.

DC: A kiedy Pan myśli, Panie doktorze, że małe i średnie firmy ruszą po kredyty inwestycyjne?

JB: My obserwujemy historycznie dość sporą korelację pomiędzy inwestycjami w małych firmach, a w średnich i dużych. Więc to jest pewnie druga połowa przyszłego roku.

DC: Kiedy stopy pójdą w dół?

JB: Te stopy nie pójdą na tyle znacząco, żeby to był czynnik, który jakoś istotnie to pobudzi. Raczej sytuacja generalna w gospodarce. Taka sytuacja, będzie ją cechować większy optymizm dotyczący przyszłości. I małe firmy, te firmy, które po po jakimś okresie nieinwestowania będą dochodziły do wniosku: ok, trzeba się troszeczkę zmienić, trzeba zmienić ten majątek, który mamy, trzeba być bardziej produktywnym.

Ale historycznie widzimy korelację w inwestycjach. To znaczy mało prawdopodobny jest scenariusz, w którym inwestycje dużych firm i średnich idą swoją trajektorią, a inwestycje mikroprzedsiębiorstw idą swoją. Tutaj korelacja jest spora i sądzę, że w drugiej połowie przyszłego roku to się ujawni.

DC: To ostatnia kwestia, bo już wspomniałem o procedurze nadmiernego deficytu. Jakiś czas temu Panie doktorze, rząd przyjął taki plan schodzenia z tym deficytem, ale nie powiedział, jak to będzie robił. Jakie działania podejmie? Czy będą jakieś cięcia socjalne, czy będą podwyżki podatków? Jest tylko zarys, że zejdziemy z tym deficytem. Co Pana zdaniem rząd zrobi? Co będzie mógł zrobić, gdzie tutaj jest jakiś margines możliwości, żeby zejść w kolejnych latach?

JB: Wydaje mi się panie redaktorze, że rząd jednak między wierszami powiedział co będzie robił. Otóż rząd będzie przede wszystkim wykorzystywał sytuację, w której część wydatków, znaczących pozycji wydatkowych jest zamrożona na poziomie nominalnym. Jeżeli na przykład wydatki na 800+ to są kwoty, które nie będą waloryzowane w najbliższych latach – ich realna wartość spada. To de facto jest zacieśnienie polityki fiskalnej. W taki sposób zacieśniamy politykę fiskalną.

I to jest w zasadzie jedyna droga, jeżeli nie chcemy wprowadzać radykalnych cięć podatków albo podnosić podatków. Tak, że myślę, że to jest droga, którą rząd chce pójść, ograniczyć do minimum cięcia, sprawić, że wydatki w ujęciu realnym będą albo spadać ze względu na zamrożenie ich nominalnego poziomu, albo będą stabilne ze względu na to, że ich wzrost w ujęciu nominalnym – ten wzrost złotych będzie mniej więcej odpowiadał wzrostowi cen w gospodarce. Tak będzie na przykład z podwyżkami płac w sektorze budżetowym w przyszłym roku.

Więc to jest jakaś recepta na zacieśnienie fiskalne. Taka recepta łagodna. Ona nie jest bolesna. Oczywiście ona będzie rodzić presję, bo będą grupy zawodowe, będą grupy społeczne, zwłaszcza grupy zatrudnione w sektorze publicznym, które będą wciąż wywierać presję na rząd po to, żeby te podwyżki płac były większe, żeby one nie były w ujęciu realnym zerowe to znaczy żeby te płace nominalne rosły szybciej, mówiąc krótko niż rosną ceny.

Tak, że moim zdaniem taka jest strategia rządu na najbliższe lata. Czyli strategia, która nie generuje jakichś silnych, negatywnych impulsów dla beneficjentów sektora publicznego, wprowadza pewną stagnację w wydatkach w ujęciu realnym albo ich nawet spadek. No ale nie jest to żadna szokowa terapia.

DC: A ta rada fiskalna? Myśli Pan, że w jakimś stopniu pomoże w tym, że będzie doradzać skutecznie? Na przykład jakby Pan dostał powołanie do takiej rady?

JB: Zadaniem rady fiskalnej będzie monitorowanie sytuacji w finansach publicznych, sygnalizowanie czynników ryzyka dla długookresowej stabilności tych finansów. Oczywiście analizowanie ścieżek deficytu długu – tego, co się będzie działo z długiem publicznym w dłuższej perspektywie i czy wiarygodny jest scenariusz, w którym ten dług, jak przekroczy te 60% w relacji do PKB to już nie będzie dalej dynamicznie rósł.

Więc rada fiskalna będzie będzie takim instrumentem nacisku, instrumentem czy podmiotem, który będzie uczestniczył w debacie publicznej dotyczącej wydatków. Będzie dla ministra finansów takim trudnym partnerem.

Dbasz o swoje pieniądze? Nie przegap informacji ważnych dla Twojego portfela!
BĘDZIE ODBICIE INWESTYCYJNE W POLSCE? (ROZMOWA)

Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.

Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24

Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)

Sprawdź na BIZNES24.TV