Zaatakowane zostały również serwisy internetowe Ukraińskiego Ministerstwa Obrony Narodowej, oraz armii.
Polski rząd na ataki hakerskie na Ukrainie zareagował wprowadzeniem od północy z wtorku na środę alarmu o pierwszym stopniu zagrożenia w cyberprzestrzeni. Alarm ma obowiązywać do końca lutego.
CZYTAJ TEŻ: PUTIN SIĘ COFA, RYNKI W GÓRĘ
Technika, którą wykorzystali hakerzy do ataku na dwa ukraińskie banki oraz strony rządowe nie należy do wyrafinowanych. To DDoS (distribiuted-denial-of-service), jedna z najstarszych metod hakerskich ataków. Najstarszych, ale też poza czasowym uniemożliwieniem dostępu do serwisu internetowego – sama w sobie nie należąca do groźnych.
Atak polega na zasypaniu serwera na którym działa serwis internetowy dziesiątkami tysięcy, a czasem nawet milionami zapytań. To tak, jakby kilka milionów osób próbowało się w tym samym czasie zalogować do banku. Do takiego ataku używa się botnetów, czyli sieci komputerów zainfekowanych wirusami. Na sygnał od twórcy botnetu wszytkie komputery biorące udział w ataku usiłują otworzyć atakowaną stronę, co powoduje przeciążenie serwerów i całkowity brak odpowiedzi.
Samym atakiem typu DDoS nie da się ukraść pieniędzy z zaatakowanego banku. W celach zarobkowych bywa używany przez hakerów do wyłudzenia okupu – zwłaszcza od firm bukmacherskich, dla których unieruchomienie tuż przed np. finałem Ligi Mistrzów oznacza poważne straty. Atak DDoS może jednak posłużć jako zasłona dymna do odwrócenia uwagi inżynierów bezpieczeństwa i przeprowadzenia innego ataku zmierzającego do kradzieży pieniędzy.
Inwestujesz? Notowania na żywo, opinie analityków i wszystko, co ważne dla Twojego portfela!
Telewizja dostępna w sieciach kablowych, na platformach satelitarnych, oraz w Internecie.
Informacje dla tych, dla których pieniądze się liczą- przez cały dzień w telewizji BIZNES24
Tylko 36 groszy dziennie za dostęp przez www i 72 grosze dziennie za dostęp do aplikacji i VOD (przy rocznym abonamencie)
Sprawdź na BIZNES24.TV